Get Well Toruń zaliczył kolejne udane spotkanie przed własną publicznością. Wygrana w stosunku 56:34 z ROW-em Rybnik to m.in. zasługa Grega Hancocka, który ani razu nie widział przed sobą rywala w ostatnim spotkaniu. - Wygląda to bardzo dobrze dla naszej drużyny. Wszyscy próbujemy być lepsi z meczu na mecz. Jestem przekonany, że jeszcze nie pokazaliśmy pełni naszego potencjału. Wciąż pracujemy i może być jeszcze dużo lepiej - zapewnia lider Aniołów.
Przed drużyną prowadzoną przez Jacka Gajewskiego rewanż na torze w Rybniku. Już w najbliższy weekend obie ekipy ponownie zmierzą swoje siły, ale wysoka wygrana na Motoarenie bardzo przybliżyła Anioły do zdobycia punktu bonusowego. Jeżeli udałoby się dołożyć do tego dwa punkty meczowe, to sytuacja torunian w kwestii walki o play-offy byłaby godna pozazdroszczenia. - Tak jak mówiłem wcześniej, jeszcze nie osiągnęliśmy swojego najwyższego poziomu. Mamy sporo miejsca na wyeliminowanie małych błędów. Mam nadzieję, że to zrobimy i mocno w to wierzę. Punkty bonusowe są niezwykle ważne. Musimy zdobywać ile tylko się da, mamy również istotne mecze u siebie, które także będzie trzeba wygrać - analizuje Hancock.
Sporym rozczarowaniem dla Amerykanina oraz dla całego Monster Energy Team był wynik w rundzie finałowej Speedway Best Pairs. Faworyt całego cyklu zajął dopiero czwarte miejsce, ale mimo to 46-latek był pod wrażeniem organizacji tej imprezy. - Było fantastycznie. Chylę czoła przed firmą One Sport. Wspaniałe zawody, kapitalna organizacja, wszystko było dobrze przygotowane. Nie mogę w zasadzie powiedzieć nic negatywnego oprócz tego, że wolałbym zwyciężyć - podsumowuje z uśmiechem. - Rywalizacja była świetna, a różnice punktowe minimalne. Bardzo chcieliśmy wygrać, ale ostatnie zawody były dla nas bardzo trudne i nie udało się - dodaje nasz rozmówca.
ZOBACZ WIDEO Zrobili to dla Krystiana Rempały. Zengota zadedykował sukces zespołu