Przemysław Termiński: Powinniśmy mieć bonus, ale sędzia uznał inaczej

Get Well Toruń pokonał Unię Leszno 48:41 w meczu 10. kolejki PGE Ekstraligi. Choć Anioły wygrały, to punkt bonusowy trafił na konto Byków.

Damian Gapiński
Damian Gapiński
Przemysław Termiński (z lewej) / Foto WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Przemysław Termiński (z lewej) / Foto WP SportoweFakty

W pierwszym meczu pomiędzy Get Well Toruń a Fogo Unią Leszno rozegranym na torze w Lesznie, lepsi byli gospodarze, którzy wygrali 50:40. Przed spotkaniem w Toruniu faworytem byli gospodarze, którzy do tej pory bardzo dobrze spisywali się na MotoArenie. Główną niewiadomą było to, dla kogo przypadnie punkt bonusowy. Drużynie z Leszna miał pomóc Emil Sajfutdinow, który po kontuzji powrócił do składu. Rosjanin spisał się świetnie i był najlepiej punktującym zawodnikiem swojej drużyny. kolegom z toru nie szło jednak najlepiej i po 12. biegu przegrywali 31:41. Wówczas doszło do sytuacji, która miała duży wpływ na końcowy wynik spotkania. Sędzia Tomasz Proszowski podjął decyzję o wykluczeniu Adriana Miedzińskiego. Zawodnikiem z Torunia zarzuciło i przeszkodził on w jeździe Grzegorzowi Zengocie. Choć między żużlowcami nie doszło do kontaktu, to arbiter wykluczył zawodnika gospodarzy. Właściciel toruńskiego klubu nie robił tragedii z wyniku spotkania, ale miał pretensje do sędziego zawodów.

- Nie analizowaliśmy tego spotkania pod kątem punku bonusowego. Wygraliśmy i to jest najważniejsze. Nie czarujmy się jednak - wynik powinien być dużo wyższy. Moim zdaniem wynik powinien brzmieć 53:37. Mam na myśli oczywiście wykluczenie Adriana Miedzińskiego. Jeżeli sędzia przyjął takie kryteria, to trzy biegi wcześniej powinien wykluczyć Pawlickiego, a bieg później Pedersena. Uznał jednak inaczej. Nie było żadnego przerwania biegu, a że zawodnikiem zarzuciło? No cóż - taki jest ten sport. Moim zdaniem sędzia przerwał bieg, bo któryś z zawodników z Leszna machał ręką. Nie sam z siebie, tylko dopiero w tym momencie - to było bardzo charakterystyczne - powiedział Przemysław Termiński.

We wspomnianym 13. biegu Martin Vaculik miał defekt i goście wygrali 5:0. Zbliżyli się tym samym na 5 punktów i byli w lepszej sytuacji przed biegami nominowanymi. Słowak w 14. biegu przyjechał na końcu stawki. Tym razem do jego postawy nie było jednak zastrzeżeń. - Nie mam pretensji do Martina Vaculika. Z tego co wiem, to miał defekt w postaci zerwanego łańcucha, z powodu uderzenia Nickiego Pedersena. I pojawia się pytanie, dlaczego Miedzińskiego wykluczono, a Pedersena nie. Sytuacje były bardzo podobne. Mieliśmy pecha w postaci defektu i błędnych moim zdaniem decyzji sędziego - dodał właściciel toruńskiego klubu.

W drużynie gospodarzy pozytywnie zaskoczył Norbert Krakowiak, który w jednym z biegów pokonał Petera Kildemanda. - Ten zawodnik jedzie jeszcze bardzo nierówno. Cieszy jednak jego postawa w tym meczu. Nawiązał walkę z seniorami i to dobry prognostyk na przyszłość - zakończył Przemysław Termiński.

3 lipca w zaległym meczu 7. kolejki PGE Ekstraligi, Get Well Toruń pojedzie do Grudziądza, gdzie będzie rywalizowała z miejscowym GKM-em.


ZOBACZ WIDEO Polonia - Orzeł: skuteczny atak Andersena (Źródło TVP)


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×