Get Well Toruń pokonał w niedzielny wieczór Fogo Unię Leszno 48:41, ale "Byki" wyjechały z grodu Kopernika z punktem bonusowym. Jak podkreśla Emil Sajfutdinow, przed jego drużyną jeszcze bardzo dużo pracy. - Walczymy cały czas. Sytuacja jest dla nas ciężka, potrzebujemy punktów. Fajnie by było jakbyśmy wygrali w Toruniu, ale niestety stało się inaczej. Przed meczem trener nastawiał nas przede wszystkim na to, żeby fajnie się ścigać i czerpać z tego przyjemność - komentuje Rosjanin.
Dla Sajfutdinowa, początek zawodów był bardzo intensywny i musiał on w pierwszych dwóch biegach uznać wyższość najpierw Chrisa Holdera, a później Grega Hancocka. - Nawierzchnia jest trochę inna od czasu, kiedy ścigałem się w Toruniu po raz ostatni. Mieliśmy z początku problemy, aby dopasować motocykle. Pod koniec rozgryźliśmy ten tor, od środka zawodów wiedzieliśmy mniej więcej o co chodzi - zaznacza Sajfutdinow. - Chris Holder jechał bardzo dobrze i ciężko było go złapać. Nie miałem gorszej prędkości od niego, ale on jechał lepszą ścieżką w piętnastym biegu, a ja za szybko chciałem atakować. Nie chciałem też zgubić dwóch punktów, a Greg Hancock mocno napierał z tyłu - dodaje.
Drużyna z Leszna zajmuje w tabeli PGE Ekstraligi szóste miejsce i traci trzy "oczka" do czwartego MRGARDEN GKM-u Grudziądz. "Byki" mają jednak do odjechania jedno zaległe spotkanie więcej od drużyny z województwa kujawsko-pomorskiego. Jeżeli Emil Sajfutdinow utrzyma formę z meczu w Toruniu, to szanse na awans do czołowej czwórki są bardzo duże. Jak sam zawodnik twierdzi, po kontuzji nie ma już śladu. - Jest super. Nie mam żadnych problemów, wszystko jest okej - zapewnia nasz rozmówca.
ZOBACZ WIDEO Olimpijska próba przed polskimi żeglarzami (źródło TVP)
{"id":"","title":""}