Jako, że finał IMP odbywał się w Lesznie, oczy kibiców zwrócone były także na zawodników gospodarzy. Jednym z faworytów był najskuteczniejszy w tym sezonie zawodnik Fogo Unii - Grzegorz Zengota. Z powodu nieudanego początku turnieju żużlowiec ten nie awansował jednak do półfinału.
- Cóż, na pewno mogło być lepiej. Zdobyłem siedem punktów i okazało się to trochę za mało, by włączyć się do walki o medale. Na pewno szkoda, bo finał IMP odbywa się raz do roku. Pracuje się cały sezon, by w tych decydujących zawodach wypaść jak najlepiej. Każdy, który w nich uczestniczył chciał dotrzeć do finału i stanąć na podium. Moja jazda na tym sezonie się jednak nie kończy. Wierzę, że będzie jeszcze okazja, bym powalczył o Indywidualne Mistrzostwo Polski - przyznał Zengota.
Czołowy zawodnik Byków zaznaczył, że zna przyczynę słabszego występu. - Wiem, w czym tkwił problem. Były nimi moje starty. Zazwyczaj są one moim atutem, a tego wieczoru ich po prostu nie miałem. Gdy przegra się start i dojazd do łuku, to potem ciężko rozegrać wyścig na swoją korzyść. Rywale, którzy szybciej pokonują pierwszy wiraż, zazwyczaj obierają te lepsze ścieżki i trudno jest to nadrobić. Wygrałem po fajnym biegu z Januszem Kołodziejem, ale jak się okazało, tych punktów na moim koncie było trochę zbyt mało, by awansować do półfinału - zaznaczył "Zengi".
Zawody w Lesznie padły ostatecznie łupem Patryka Dudka, który był bezkonkurencyjny i wygrał wszystkie wyścigi. Grzegorz Zengota podkreśla, że żużlowiec Ekantor.pl Falubazu Zielona Góra w pełni zasłużył na taki wynik. - Muszę z tego miejsca Patrykowi pogratulować, bo osiągnął duży sukces, na który w pełni zasługiwał. Widać, że prezentuje dobrą formę i naprawdę cieszę się, że udało mu się wygrać te zawody. Jesteśmy dobrymi kolegami i razem przygotowywaliśmy się przed sezonem do ligi. Nie ukrywam, że trzymałem za niego kciuki. Fajnie, że na podium stanął też mój kolega z leszczyńskiej drużyny, Piotrek Pawlicki, bo jemu też kibicowałem - skwitował Zengota.
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody na niedzielę