Brytyjczyk dość pewnie czuł się na Stadionie im. Edwarda Jancarza i do półfinałów przystąpił z szóstej pozycji. W 21. biegu wygrał po dobrej walce z Jasonem Doylem. Australijczyk zrewanżował się jednak w wielkim finale, wyprzedzając Anglika tuż przed metą.
- To był dobry turniej. Chodziło o to, by zdobyć tyle punktów, ile tylko się uda i wydaje mi się, że to się powiodło. Jason wspaniale się ścigał. Robiliśmy sobie nawzajem miejsce w finale i może powinienem zostać nieco bardziej wewnątrz na ostatnim wirażu, aby wygrać, ale Jason był szybszy. Jestem szczęśliwy, że mogliśmy się tak pościgać - przyznał Tai Woffinden.
Zawody w Gorzowie mogły podobać się kibicom, gdyż emocji nie brakowało. Jedynie w pierwszych wyścigach brakowało nieco walki, lecz potem tor pozwalał już na więcej. - Z początku było sporo luźnego materiału na torze. Ściganie może nie było najlepsze, ale wciąż sporo się działo - ocenił dwukrotny mistrz świata.
Grand Prix Polski nie było do końca udane dla Grega Hancocka. Amerykanin nie zdołał awansować do finału i uzbierał 11 punktów, dzięki czemu rywale mogli nieco nadrobić. W tej chwili reprezentant USA ma siedem "oczek" przewagi nad drugim Doylem i osiem nad Woffindenem. - Klasyfikacja nie jest teraz ważna, bo zostały jeszcze cztery rundy. Greg Hancock nie przeszedł półfinałów, ale to jest żużel. Może teraz wygrać każdy kolejny wyścig, ale tak samo jest z Jasonem Doylem czy ze mną. Nigdy nie wiadomo, jak to się potoczy, dlatego ludzie tak lubią żużel - skwitował "Tajski".
ZOBACZ WIDEO: Żużlowa prognoza pogody na niedzielę
Różnica między pierwszym a ósmym miejscem wynosi ponad 30 punktów, ale zdaniem 26-latka to nie wyklucza pozostałych zawodników z walki o najwyższe cele. - Każdy może powalczyć o tytuł, bo wszyscy ścigamy się na tym samych torach i nie jest powiedziane, że zawodnicy z czołowej ósemki nie powalczą o mistrzostwo. Wciąż pozostają cztery rundy i nie jest to niemożliwe - mówił urodzony w Scunthorpe żużlowiec.
Oprócz cyklu Speedway Grand Prix reprezentant Wielkiej Brytanii ma przed sobą jeszcze walkę w play-off PGE Ekstraligi, do których rzutem na taśmę awansowała jego Betard Sparta Wrocław. - Pracowaliśmy ciężko i udało nam się wejść do play-off. Mamy przed sobą dużą szansę, ale chcemy po prostu bawić się tym sportem i zrobić sporo punktów - powiedział.
Los sprawił, że wrocławianie pojadą w półfinale ze Stalą Gorzów. Pierwszy mecz odbędzie się na torze w Poznaniu, na którym podopieczni Piotra Barona występują w tym roku w roli gospodarza. Początki były trudne, ale teraz wydaje się, że tamtejszy owal nie ma tajemnic przed Spartanami. - Wystarczy spojrzeć na wyniki z całego roku - komentował mistrz świata z 2013 i 2015 roku.
Czy występ w GP na gorzowskim torze pomoże Woffindenowi w osiągnięciu dobrego wyniku w półfinałowym rewanżu? - Dla mnie nie ma to znaczenia, bo lubię ten tor. Nie chodzi tu tylko o mnie, bo ważna jest drużyna - zakończył.