Ryzykują zdrowiem i życiem, dlatego wariują poza torem

Na żużlu adrenalina i stres są ogromne. Niektórzy tego nie wytrzymują i w normalnym życiu odreagowują to w głupi sposób. Dlatego od czasu do czasu wychodzą takie sprawy, jak głośne ostatnio podejrzenie żużlowca Stali Rzeszów o pobicie kobiety.

Dariusz Ostafiński
Dariusz Ostafiński

Głośnych wybryków z udziałem żużlowców nie brakuje. Marihuana, alkohol, gwałt, udział w strzelaninie czy sikanie w miejscu publicznym to tylko pierwsze z brzegu przykłady zachowań, których nie sposób nie potępić. - Hołota jest wszędzie, także w żużlu - zauważa Jan Krzystyniak, były zawodnik i trener. - Wiele lat temu było tak, że większą wagę przykładano do tego kto jeździ. Robiliśmy rozeznanie, taki wywiad środowiskowy i eliminowaliśmy tych, którzy mogli przysporzyć kłopotów. W żużlu trzeba mieć chłodną głowę, być odpowiedzialnym, żeby nie zrobić krzywdy rywalom. Ci z tendencją do agresji i wariactwa są zagrożeniem nie tylko dla normalnych ludzi, ale i dla tych, z którymi się ścigają - uważa Krzystyniak.

Żeby jednak oddać sprawiedliwość trzeba napisać, że żużel wcale nie jest liderem, gdy idzie o wszelkiego rodzaju wybryki. Ludzie, którzy pędzą 100 kilometrów na motocyklu bez hamulców, na zamkniętym torze, poza nim, w większości przypadków, wiodą normalne życie. W piłce nożnej czy koszykówce historii związanych z jazdą na podwójnym gazie czy pobiciami jest nawet więcej. - Nie ma się jednak czym pocieszać - stwierdza Krzystyniak. - Problemem żużla jest brak ostrej reakcji. Najgorsze są bandyckie zachowania na torze i w parku maszyn, na które przymyka się oko. Młodzi na to patrzą i wyciągają wnioski, że wszystko im wolno. Nic dziwnego, że potem jakiś zawodnik idzie na dyskotekę i uderza kobietę.

-Żużlowiec, jak każdy sportowiec, jest na piedestale, dlatego jego wybryki są bardziej nagłaśniane - komentuje Stanisław Chomski, trener Stali Gorzów. - Specjaliści od jazdy w lewo nie są jednak wariatami. Uprawianie niebezpiecznego sportu na pewno zostawia ślad na ich psychice, ale z tym można sobie poradzić. W PRL-u robiono spotkania towarzyskie z kibicami, jakieś zakrapiane imprezy i tak rozładowywano stres. Teraz jest psycholog.

Zdaniem Chomskiego można liczbę wyskoków ograniczyć. - Podstawą jest dom, bo tam wszystko się zaczyna - analizuje szkoleniowiec. - Druga rzecz to dobry plan pracy. Zawodnika trzeba od najmłodszych lat przygotowywać na wszystkie ewentualności, także na porażki. Trzecia sprawa to zwracanie uwagi na detale. U nas marginalizuje się okres przejściowy, a tak nie wolno. Większość zawodników dogrywa w tym czasie sprzęt i sprawy tunerskie, więc ma zajęcie. Gorzej jak ktoś ma dużo wolnego czasu. To są młodzi ludzie, więc zdarza się, że sięgają po zakazane środki względnie wplątują się w jakieś dziwne sprawy. U niektórych bariera strachu i bezkarności przesunęła się za daleko - kwituje Chomski.



Ścienny Kalendarz Żużlowy na 2017 rok już dostępny! Polecamy!

ZOBACZ WIDEO Stanisław Chomski: Zmarzlik ma zadatki na mistrza świata, ale...


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Czy żużlowcy, z racji podejmowania ryzyka na torze, mają skłonności do nagannych zachowań poza torem?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×