Przypomnijmy, że zgodnie z przepisem, nad którym myśli PGE Ekstraliga, kluby mogłyby nadal kontraktować nieograniczoną liczbę zawodników startujących w SEC i Grand Prix. W meczu mógłby jednak pojechać tylko jeden taki żużlowiec. Ta regulacja mogłaby uderzyć w mistrzostwa Europy organizowane przez One Sport.
Tak się jednak prawdopodobnie nie stanie. Z naszych informacji wynika, że szefostwo polskiej firmy znalazło już na to sposób. Terminem rezerwowym dla turniejów SEC nie będzie już sobota tylko poniedziałek. O takim sposobie na rozwiązanie problemu mówił na naszych łamach Sławomir Kryjom, ale One Sport działania w tym kierunku miał podjąć już znacznie wcześniej, a dokładniej po ubiegłorocznym turnieju w Rybniku.
Polska firma nie zamierza walczyć z Ekstraligą i być dla niej problemem. Jan Konikiewicz i Karol Lejman w przeszłości robili wszystko, żeby unikać konfliktów. W ubiegłym sezonie stawali na głowie, żeby odjechać zawody w Rybniku, a rok wcześniej na własny koszt przenieśli Challenge SEC z Lendavy na toruńską Motoarenę i zmienili termin tej imprezy.
Organizatorzy IME podkreślają, że żadna z ich dat rezerwowych nie koliduje z meczami Ekstraligi. W tym roku pierwszy finał SEC w Toruniu odbędzie się 30 czerwca. Terminem rezerwowym będzie sobota, ale ryzyko przełożenia zawodów jest małe, bo Motoarena jest zadaszona. Poza tym, na ten weekend nie ma zaplanowanej ligowej kolejki. PGE Ekstraliga nie jedzie również 15 lipca (drugi finał). Trzeci turniej SEC ma rozstać rozegrany 5 sierpnia. A wtedy terminem rezerwowym na pewno nie będzie niedziela, tylko poniedziałek lub wtorek. Dla finału w Lublinie terminem rezerwowym będzie z kolei poniedziałek.
ZOBACZ WIDEO Gol ze spalonego uratował PSG - zobacz skrót meczu z Lille [ZDJĘCIA ELEVEN]
O takie zmiany One Sport zabiegał z własnej inicjatywy w FIM Europe. Szefostwo firmy przygotowało w tej sprawie odpowiednie wnioski i zapewniło, że wszystkie koszty wynikające z takich zmian weźmie na siebie.
Dla polskiej firmy nowe terminy rezerwowe nie są rozwiązaniem idealnym. Pod względem finansowym na pewno nie będzie to optymalna sytuacja, ale organizatorzy mistrzostw Europy nie chcą konfliktu. Ze swojej strony zamierzają dołożyć wszelkich starań, żeby ich turnieje były jak najrzadziej przekładane. W związku z tym w nowym sezonie będą bardzo uważnie obserwować, jak zabezpieczane są na całym świecie tory przed opadami deszczu. Nie wykluczają, że jedno z rozwiązań zastosują w przyszłości u siebie.