Środowy trening w Ostrowie był dla Szymona Woźniaka pierwszym na torze żużlowym w tym roku. - Byłem bardzo spragniony jazdy. Na szczęście fantastycznie udał mi się wyjazd do Włoch, gdzie przez dwa tygodnie trenowałem na motocrossie. To trochę zaspokoiło mój głód jazdy. Nie mogłem się jednak doczekać pierwszego treningu na torze żużlowym. Czuję się rewelacyjnie. Cieszę się, że już jeżdżę i co więcej mogę dodać? Po prostu pełnia szczęścia - mówił uradowany żużlowiec.
Dla niektórych zawodników oswojenie się z szybkością po przerwie zimowej bywa problemem. Woźniaka to jednak nie dotyczy. - Dzięki wyjazdowi na motocross kompletnie nie czułem, że w środę był to mój pierwszy wyjazd na torze. Pierwszy raz przed sezonem spróbowałem jazdy na motocrossie i jestem przekonany, że w kolejnych latach będę wprowadzał taką aktywność pomiędzy treningami na hali gimnastycznej, a torze żużlowym. Wsiadając na motor żużlowy po zimie, czuję się jakbym już był po kilku treningach. Motocross naprawdę dużo mi mógł - podkreśla nasz rozmówca.
Na testowanie silników przyjdzie czas podczas kolejnych zajęć na torze. Czemu zatem służyły pierwsze treningowe jazdy w Ostrowie? - Oprócz objeżdżenia i kontaktu z motocyklem żużlowym, przypatrujemy się, jak pracują podwozia, sprzęgła, łańcuchy i wszystkie inne sprawy techniczne. Testowanie silników to kwestia niedalekiej przyszłości - wyjaśnia Woźniak.
W czwartek ciąg dalszy zajęć na torze w Ostrowie dla Betard Sparty Wrocław. - Omówię sobie z teamem środowy trening przy kolacji i podejmiemy decyzję, czy w czwartek będę nadal trenował indywidualnie, czy skuszę się już na jazdy spod taśmy. Na motorze czuję się już pewnie, więc nie wykluczam, że w czwartek podjadę pod taśmę startową - zakończył żużlowiec wrocławskiego klubu.
ZOBACZ WIDEO Tego nie uczą na kursach prawa jazdy. Zobacz, jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach na drodze