Kiedy Orzeł Łódź przymierzał się do wyjazdu na tor, Piotr Świderski wylądował w szpitalu. W jego organizmie pękła żyłka w klatce piersiowej. Team zawodnika tłumaczył, że była ona uszkodzona po jednym z wcześniejszych upadków. Sytuacja była poważna, ale została opanowana przez lekarzy. Szczęście w nieszczęściu, że wszystko wydarzyło się we Włoszech, bo dzięki temu żużlowiec był pod opieką wysokiej klasy specjalistów.
Tematu powrotu do żużla w przypadku Świderskiego na razie nie ma. Wiadomo natomiast, że zawodnik wrócił już do Polski. Czeka go rehabilitacja, w której chce pomóc mu klub. Wsparcie zadeklarował już prezes Witold Skrzydlewski. - Postaramy się zorganizować to tak, żeby zawodnik miał dobre warunki do rehabilitacji na miejscu w Łodzi - zapewnia szef łódzkiego klubu, który w przeszłości pomagał innym zawodnikom, kiedy ci ulegali poważnym kontuzjom. Tak było między innymi w przypadku Rory`ego Schleina, Mariusza Puszakowskiego czy Witalija Biełousowa.
Warto również dodać, że Orzeł nie zamierza w tej chwili szukać nowego seniora, który mógłby zastąpić Świderskiego i spowodować, że w drużynie będzie większa rywalizacja o miejsce w składzie. - Nie czynimy gwałtownych ruchów. Uważamy, że nie powinniśmy tego robić. Zawodnik mógłby się źle poczuć, że od razu bierzemy kogoś w jego miejsce. My cały czas traktujemy go jako członka naszej drużyny. Nikt w Łodzi nie stawia na panu Świderskim krzyżyka - przekonuje Skrzydlewski.
[color=black]ZOBACZ WIDEO W Łodzi szybko go pokochają. Aleksandr Łoktajew już szaleje
[/color]
Szkoda Świdra, a pamiętam jak pisali że nic takiego się nie stało, teraz też bagatelizują "... żyłka Czytaj całość