Goście z Wrocławia objęli prowadzenie po drugim wyścigu i systematycznie powiększali swoją przewagę. Już po szóstym biegu menedżer Piotr Baron mógł stosować rezerwy taktyczne. Opiekun gospodarzy nie robił jednak zmian. Czekał z nimi aż do wyścigu dwunastego. - Łatwo oceniać po spotkaniu, ale uważam, że można było działać wcześniej. Ja na pewno bym to zrobił - stwierdził ekspert naszego portalu, Jacek Frątczak.
Piotr Baron, pytany przez dziennikarzy o to, dlaczego zwlekał ze zmianami tak długo, odparł: - Sens stosowania rezerw taktycznych jest wtedy, gdy zawodnicy są spasowani. My w okolicach szóstego-dziesiątego wyścigu takiego komfortu nie mieliśmy. Januszowi Kołodziejowi przydarzały się dwójki, a Emil Sajfutdinow złapał w drugim starcie wykluczenie. Rozmawialiśmy o tym w parkingu i żaden z zawodników nie czuł się w stu procentach pewnie. Dlatego wolałem poczekać i zostawić rezerwy na lepszy moment.
Niewiele brakowało, a taktyka Piotra Barona zdałaby egzamin i uratowałaby Fogo Unii remis. W ostatnich biegach, kiedy stosowano już rezerwy taktycznie, leszczynianie rzeczywiście się przebudzili. Gdyby Nicki Pedersen nie dał się wyprzedzić w wyścigu czternastym, to mecz zakończyłby się prawdopodobnie wynikiem 45:45. - Teraz, po fakcie, możemy jedynie żałować, że złapaliśmy, o co chodzi z torem tak późno. Dopiero po dziesiątym biegu nasza jazda zaczęła wyglądać lepiej. Gdybyśmy wcześniej byli spasowani, to i rezerwy taktyczne użyte byłyby przed dwunastym biegiem - skwitował rozmowę z dziennikarzami Baron.
ZOBACZ WIDEO "Tomek jest dobrem narodowym. Jest współczesnym gladiatorem"