Aleksandr Łoktajew początkowo nie znajdował się w składzie na niedzielny mecz z Polonią Bydgoszcz. Trener Janusz Ślączka postanowił, że szansę dostanie Rory Schlein. Australijczyk w ostatniej chwili odmówił przyjazdu na spotkanie. Tłumaczył, że bardzo chciał pojechać, ale nie może latać samolotem. Orzeł po jego decyzji znalazł się w trudnym położeniu. - Zadzwoniłem wtedy do Aleksa i zapytałem, czy jednak mógłby przyjechać w niedzielę - tłumaczy szkoleniowiec łódzkiej drużyny.
Łoktajew od razu się zgodził. W ogóle nie miał pretensji, że trener nie umieścił go w składzie już wcześniej. - Nie potrzebował ode mnie żadnych wyjaśnień. Nawet nie dał mi dojść do głosu. Od razu powiedział, że będzie gotowy w niedzielę i zrobi bardzo dobry wynik. Słowa dotrzymał. Był znakomicie przygotowany. Przyznam, że wiele zyskał w moich oczach. Wiem, że mam w zespole kogoś, kto się nie obraża i jest z nami na dobre i złe. Myślę, że nasi kibice powinni o tym fakcie wiedzieć - opowiada Ślączka.
Dzień przed spotkaniem z Polonią Łoktajew startował w Teterow. Zawody w Niemczech skończyły się bardzo późno, a żużlowiec Orła miał do pokonania ponad 600 kilometrów. Mimo to w parkingu pojawił się jako pierwszy i zaczął przygotowania do meczu.
Zawodnik uzgodnił z trenerem, że z racji nieobecności na piątkowym treningu wyjedzie na próbę toru. To wystarczyło, żeby szybko znaleźć optymalne ustawienia. Łoktajew był w niedzielę najlepszym zawodnikiem Orła. Wygrał cztery z pięciu wyścigów i zapisał na swoim koncie 12 punktów. Łodzianie pokonali bydgoszczan 52:32 i zostali liderem Nice 1.LŻ.
[color=black]ZOBACZ WIDEO Powrót żużla do stolicy? PZM gotów pomóc
[/color]