Ten sezon nie do końca układa się po myśli wychowanka tarnowskiej Unii. Po czterech latach przerwy powrócił do swojego macierzystego klubu, gdzie miał z miejsca stać się jednym z liderów drużyny. Tak się jednak nie stało, bo pod koniec kwietnia nabawił się poważnej kontuzji ręki i w obliczu dobrej formy reszty zespołu, stracił miejsce w składzie.
Sztab szkoleniowy Grupy Azoty Unii Tarnów jednak o nim nie zapomniał. Pierwszą szansę po kontuzji otrzymał w meczu z Lokomotivem Daugavpils. Wypadł wtedy nieźle, ale wszystko wskazywało na to, że następne wyjazdowe spotkanie w Gdańsku i tak obejrzy w roli widza. Początkowo nawet tak miało być, ale później zmieniono decyzję i ostatecznie wystąpił w tamtym meczu. I co najważniejsze, nie zawiódł. W rewanżu na torze w Tarnowie pozostawił po sobie jeszcze lepsze wrażenie. - To był dopiero mój trzeci mecz na domowym torze, dlatego ciągle potrzebuję jeszcze więcej czasu, aby optymalnie się do niego dopasować. - mówił o sobie dość krytycznie. - Straciłem masę meczów, dlatego dla mnie absencja w każdym kolejnym spotkaniu byłaby strzałem w kolano. Zdaję sobie sprawę, że najważniejszy jest wynik drużyny. Trenerzy za to odpowiadają i wybierają optymalny skład. Na razie widać, że idealnie im to wychodzi, więc trzeba im zaufać i polegać na ich zdaniu - zauważył.
Na razie Jakub Jamróg może spać spokojnie. Ze składu wyleciał Mikkel Michelsen i być może z rolą rezerwowego będzie musiał pogodzić się przez dłuższy czas. A nawet jeśli trener Paweł Baran zdecyduje się ponownie powołać Duńczyka do drużyny, to najpewniej kosztem Petera Ljunga. Pomijając aspekty czysto sportowe, w Tarnowie doskonale wiedzą, że na Jamroga po prostu trzeba stawiać. To jedyny wychowanek w drużynie (poza młodzieżowcami) i to on może przyciągnąć na stadion jeszcze więcej kibiców. Poza wszystkim jego obecność w tarnowskiej drużynie można uznać również jako małą rekompensatę po stracie Janusza Kołodzieja.
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody (WIDEO)
Nie można dostać miejsca w składzie za piękne oczy, za zasługi, czy dlatego, że jest się wychowankiem.