Marek Cieślak mówi nam, że Doyle to twardy typ i niesamowicie zdeterminowany facet. W zasadzie trener nie potrafi podać nazwiska innego żużlowca, który byłby w stanie poświęcić tak wiele dla tytułu mistrza świata.
- Pamiętam rozmowę, do której doszło tuż po jego koszmarnym upadku w Toruniu. Facet siedział w szpitalu na kozetce, a na ekranie wyświetliło się zdjęcie połamanych dwóch kości śródstopia. On na to spojrzał i z pełnym przekonaniem powiedział, że nie jest tak źle i w sobotę pojedzie w Grand Prix. Sam jeszcze wtedy nie wiedział, jak to zrobi, ale był już pewny - mówi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty doświadczony szkoleniowiec.
Australijczyk przez wiele osób był wtedy krytykowany. Po pierwsze za to, że wsiadł w takim stanie na motocykl. Poza tym, dzień później nie pojechał w meczu Ekantor.pl Falubazu Zielona Góra i nie zdecydował się na zwolnienie lekarskie. W rezultacie klub nie mógł za niego zastosować zastępstwa zawodnika.
- Gorzkie żale były niepotrzebne. Nie wszyscy wtedy rozumieli, że facet czuje się sportowcem. Wiedział, że od razu pozbawiłby się szansy jazdy dla Australii w barażu. Doskonale go rozumiałem. Szkoda, że nie wszyscy, ale przecież nie każdy uprawiał kiedyś sport - podkreśla Cieślak.
W Grand Prix Doyle zrobił świetny wynik i pozostał dzięki temu w grze o tytuł. Cieślak uważa, że Australijczyk zgarnie w tym roku złoto. Najlepszy może być już w sobotę podczas Grand Prix w Cardiff. - Życzę wygranej Polakom, ale największe szanse daje jemu. Poza tym, jeśli ma wygrać ktoś inny niż jeden z naszych, to niech to będzie właśnie Jason - śmieje się Cieślak. - To twardy gość, który nie cacka się w swojej robocie. Nie jest brutalem, ale jeździ bardzo ofensywnie. Zawsze robi wszystko, żeby wygrywać. Determinacja jest ogromna. Widać, że chce odzyskać to, co pechowo stracił przed rokiem. Moim zdaniem teraz jest jego czas - podsumowuje trener.
ZOBACZ WIDEO Piotr Szymański: MPPK spadły z rangą. Teraz można zrobić coś fajnego (WIDEO)