Były zawodnik łódzkiego Orła może mówić o sporym pechu, bo z powodu kontuzji stracił znaczną część tego sezonu. Ostatnio jest jednak pewnym punktem drużyny, a podczas meczu w Łodzi zdobył osiem "oczek" i bonus.
- Cieszę się, że po moim powrocie po kontuzji nie miałem problemów z tym, by złapać dobrą formę. Myślę, że jeżdżę równo i na podobnym poziomie, co przed tym urazem - przyznaje Jakub Jamróg. - Wiem przy tym, że nie jest to szczyt moich możliwości i cały czas staram się, by było lepiej. Chcę doceniać każdą chwilę i to, że jeżdżę - dodaje.
Co prawda na sezonowe podsumowanie przyjdzie dopiero czas, ale Jamróg już teraz zaznacza, że chciałby zostać w Tarnowie na kolejne lata. O ile podobnego zdania będzie zarząd, dalsza współpraca powinna być formalnością. - Muszę przyznać, że dobrze mi w tarnowskim klubie i na pewno nie żałuję ruchu, na jaki jesienią ubiegłego roku się zdecydowałem. Na razie skupiam się na obecnym sezonie, ale naprawdę fajnie byłoby zostać w Unii na dłużej. Zobaczymy, co wydarzy się po zakończeniu rozgrywek - przyznał.
Tarnowianie są liderem rozgrywek Nice 1. Ligi Żużlowej i mogą wybiegać już myślami do play-offów. Jamróg przyznaje, że szczególnie duże problemy mogliby sprawić jego drużynie łodzianie. Możliwe, że oba zespoły wpadną na siebie w półfinale. - Może i zespół ten jest teraz nieco niżej w tabeli, ale wciąż pozostaje groźny. Pamiętam jak bardzo męczyliśmy się, gdy łodzianie przyjechali na mecz do Tarnowa. Postawili nam poprzeczkę bardzo wysoko i jeśli trafimy na nich w play-offach, czeka nas trudny dwumecz - kwituje Jamróg.
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody (WIDEO)
Boy-Żeleński napisał: "Z tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz".