- Gdańszczanie mają problemy, a rozpędza się łódzki Orzeł - zauważa Marian Maślanka. - Tej drużynie chyba w końcu udało się dotrzeć. Ostatnie spotkanie z Polonią Piła to sygnał dla faworytów ligi, że muszą mieć się na baczności. Można się wprawdzie zastanawiać, czy to łodzianie byli tak silni, czy ich rywal słaby, ale wynik poszedł w świat i robi wrażenie - dodaje były prezes częstochowskiego Włókniarza.
Jeśli Orzeł w niedzielę wygra w Krakowie, to niezależnie od wyników innych spotkań, zapewni sobie trzecie miejsce w ligowej tabeli. A to oznacza, że w półfinale play-off drużyna Janusza Ślączki pojedzie ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk. - I konia z rzędem temu, kto wskaże zwycięzcę tej rywalizacji. W rundzie zasadniczej obie ekipy dwa razy ze sobą zremisowały i nikt nie wziął bonusa. Szanse oceniam 50 na 50 - przypomina Maślanka.
Orzeł miał w tych rozgrywkach sporo problemów. Tak naprawdę od samego początku drużyna jechała poniżej oczekiwań, bo któryś z zawodników zawodził. W pewnym momencie nawet Witold Skrzydlewski spisał swój zespół na straty i mówił, że łodzian nie będzie w play-off. Wtedy wydawało się zresztą, że główny sponsor klubu ma rację. Po wpadce na własnym torze z Lokomotivem Daugavpils (45:45) i porażce z Grupa Azoty Unią Tarnów (42:47) trudno było o optymizm.
Teraz jednak w zespole jest niewiele słabych punktów. Do świetnej formy doszedł Rohan Tungate. Pewnymi punktami zespołu są Hans Andersen i Aleksandr Łoktajew. Solidnie spisuje się Edward Mazur. Najwięcej może zależeć od Roberta Miśkowiaka i juniorów. Warto jednak podkreślić, że już wkrótce Orzeł będzie zdecydowanie silniejszy. W kluczowych meczach sezonu 2017 pojechać będzie mógł Jakub Miśkowiak, który radzi sobie świetnie w imprezach młodzieżowych i jest uważany za wielki talent.
ZOBACZ WIDEO Filmik promujący finał Lotos MPPK w Ostrowie Wlkp. (WIDEO)