Peter Kildemand nadal nie potrafi nawiązać do swoich występów z sezonu 2015, kiedy był jednym z liderów Stali Rzeszów. Duńczyk jeździł wtedy znakomicie i dzięki temu stał się łakomym kąskiem na rynku transferowym. Ostatecznie wylądował w Lesznie, ale w pierwszym sezonie w Fogo Unii rozczarował. W tym roku jego jazda miała już wyglądać zdecydowanie lepiej. Jakaś poprawa jest widoczna. - Można jednak odnieść wrażenie, że na pewno stać go na więcej - twierdzi żużlowy menedżer Krystian Plech.
W Lesznie Kildemandowi jest na pewno trudniej. Kadra jest silna i Duńczyk jest tylko zawodnikiem drugiej linii. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że w kilku meczach to właśnie jego punktów zabrakło drużynie. Jeśli w play-off Kildemand się nie poprawi, to w przyszłym roku może być zmuszony do poszukania sobie nowego pracodawcy. - Działacze i kibice zapamiętają jednak najbardziej te ostatnie mecze, więc tak naprawdę los Kildemanda jest w jego własnych rękach. Ma teraz czystą kartę. Jeśli dołoży cegiełkę do sukcesu, to będzie łatwiej rozmawiać o nowym kontrakcie - podkreśla Plech.
Duńczyk na pewno ma świadomość, że jeśli nie dojdzie do przełomu, to zmiana otoczenia jest bardzo prawdopodobna. Fogo Unia zresztą o pewnych ruchach już myśli. Nie jest tajemnicą, że klub od pewnego czasu poważnie zastanawia się nad zakontraktowaniem Brady'ego Kurtza. Niedawno młody Australijczyk udowodnił, że warto dać mu szansę. Trafił do będącego w potrzebie ROW-u Rybnik i pokazał się z bardzo dobrej strony. - Jego przypadek dość mocno przypomina historię Jacka Holdera - zauważa Plech. - Jeśli zawodnik, który naprawdę chce, dostanie odpowiedni sprzęt, może wiele zdziałać w rywalizacji z tymi najlepszymi. On jest w stanie dobrze punktować, ale pytanie brzmi, czy będzie stabilny - podkreśla menedżer.
Postawienie na Kurtza w Lesznie byłoby z pewnością ciekawym, ale ryzykownym ruchem. - W Rybniku mu wyszło, ale jechał w dwóch meczach, w których drużyna nie miała nic do stracenia. Australijczyk miejsce w składzie miał z urzędu, a poza tym dostał dobry numer. W Lesznie byłby zupełnie w innym położeniu. Poza tym, on jest na takim etapie kariery, że potrzebuje regularniej jazdy. Ten temat jest bardzo złożony - podsumowuje Plech.
ZOBACZ WIDEO Zobacz na czym polega praca kierownika startu