Dariusz Ostafiński: Macie wszystko, żeby ograć Doyle’a, ale w Teterow nie mieliście swojego dnia (komentarz)
Nie chcę już więcej oglądać takich zawodów Grand Prix jak te w niemieckim Teterow. To była straszna nuda, choć momenty były. Ucieczka kamerzysty z toru przed startem 1. biegu, w sumie niezły finał i "Personal Jesus" lecące z głośników po finale.
Andrzej Witkowski, który ogłosił w sobotę rezygnację z funkcji prezesa PZM, na jednym ze spotkań z naszymi zawodnikami startującymi w Grand Prix, postawił sprawę jasno. "Nie opowiadajcie mi tu panowie o żadnych Doyle’ach i Woffinden’ach. Macie wszystko, żeby wygrać cykl i zgarnąć złoto". Dodam tylko, że lubię takie zdecydowane i mocne postawienie sprawy. Problem w tym, że Teterow brutalnie pewne rzeczy zweryfikowało. Oczywiście nie zmienia to faktu, że zasadniczo nasi faktycznie mają wszystko. Czasami jednak dopada ich kryzys formy fizycznej lub sprzętowej. Na niemieckiej ziemi nie mieli swojego dnia.
W ciemno kupuję komentarz Roberta Kościechy, który w trakcie jednej z przerw powiedział w Canal Plus, że akurat to Grand Prix "musimy oglądać". Nie chcemy, setnie się nudzimy, ziewamy, ale musimy. Pytanie, czy to tak powinno wyglądać? Gdyby nie ucieczka operatora z kamerą po zapaleniu zielonego światła przez sędziego w 1. biegu, to nie poczułbym żadnego dreszczu. Tyle że nie o takie emocje mi chodzi.Nie potrafię uciec od refleksji, że to Grand Prix odjechano na siłę. Tor po prawie 40 godzinach opadów prezentował się fatalnie. Można zażartować, że Phil Morris przynajmniej nie musiał lać wody, ale trudno się śmiać oglądając turniej, w którym role były rozdzielane zaraz po starcie. Ten, kto zostawał z tyłu, dojeżdżał do mety o kilka kilogramów cięższy z powodu ciężkiej szprycy, którą zebrał. Jeszcze na dwie godziny przed zawodami Bartosz Zmarzlik prosił w telewizji, żeby nie pokazywać jego butów. To mówi wiele o torze, na którym zawodnicy nie mieli szansy się ścigać.
Córka powiedziała mi niedawno, że jak Jason Doyle wygra Grand Prix, to ona przestaje to oglądać. Dziś odpowiem Oli: "Chyba musisz zmienić zdanie, bo jak nic się nie stanie, to on to wygra, a przecież lubisz patrzeć na GP". Siłą Doyle’a jest olbrzymia determinacja. Oglądając kolejne turnieje nie sposób uciec od refleksji, że jemu się najbardziej chce. Rok temu złoto uciekło mu przez wypadek na Motoarenie. Teraz robi wszystko, by zostać mistrzem. Pojechał nawet wówczas, gdy z powodu kontuzji stopy musiał chodzić o kulach. Nie pochwalam, ale stwierdzam fakt.
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody dla PGE Ekstraligi i Nice 1.LŻKilka tygodni temu mogliśmy mieć nadzieję, że Doyle wypadnie z gry. Po Malilli był taki moment, gdzie mówiło się, że Jason pokłócił się z tunerem Flemmingiem Graversenem. W stajni Duńczyka pojawił się Fredrik Lindgren, później także Tai Woffinden. To się zbiegło ze zniżką formy Doyle’a. Szybko jednak okazało się, że to tylko chwilowy kryzys, że Graversen nie zostawił Australijczyka, że dalej chce z nim wejść na szczyt.
Nie mogę w komentarzu pominąć osoby sędziego Aleksandra Latosińskiego. Oglądając turniej w Teterow, czasami czułem się, jak na seansie filmu "Czy leci z nami pilot?". Poza feralnym zdarzeniem z kamerzystą i kilkoma spóźnionymi decyzjami o przerwaniu biegu mieliśmy jeszcze kontrowersyjną decyzję z wykluczeniem Lindgrena w półfinale. To jednak wyglądało tak, że winny upadku Szweda był Matej Zagar. Arbiter tego nie zauważył, a Sloweniec ostatecznie wygrał. Dodajmy, że jadąc na silniku Petera Johnsa.
Zobacz więcej tekstów autora --->
-
stalowy holender Zgłoś komentarz
organizacja dwoch ostatnich GP (Gorzow , Teterow) przez mr Morrisa wyleczyla mnie z GP na dlugi czas....mysle ze nie tylko mnie -
katia srebrny kask Zgłoś komentarz
Decydował start i zawodnicy próbowali to wykorzystać. Baliśmy się ze znajomymi, że w finale pojadą rezerwowi, bo reszta otrzyma ostrzeżenia za start:) To też dowodzi trochę bzdurności przepisów startowych a nie tylko cwaniactwa zawodników. Ogólnie wiało nudą już 2 raz z rzędu na GP. Jedyna atrakcja to zamieszanie organizacyjne i nie do końca trafione decyzje sędziego. -
heniek Zgłoś komentarz
ze zmarzlon 1 punkt a pozostali kalectwo? Nie! Dziś półfinały ligi. I to jest przyczyna olania kibiców w Niemczech. Wstyd panowie sportowcy. Zobaczcie kto jeździł dobrze? No kto? Ci którzy dziś nie mają obowiązków.. To jest draństwo. -
stock21 Zgłoś komentarz
Taaa, pan Ostafiński zorganizowałby najlepiej 11 rund w Polsce i tylko z polskimi sędziami. -
ZIBI1966 Zgłoś komentarz
Brawo w końcu normalny artykuł i Torunowi się jakos nic nie dostało :).Tak trzymać. -
m0drzew Zgłoś komentarz
zajmuje stanowiska w sprawie tylko RZETELNIE przedstawia fakty, a do tego Panu niestety brakuje. Gratuluję córki, tylko czemu musiał się na łamach prasowych o tym chwalić? Nie jest Pan ani Lewandowskim, ani brytyjską księżną... -
Hampel7 Zgłoś komentarz
niepowodzenia tlumaczy stanem toru i.t.p .W ubieglym roku Doyle mial pecha ze nie zdobyl tytulu mistrza swiata ,tymbardziej w tym roku na to zasluguje. -
darek pe Zgłoś komentarz
Moim zdaniem fajne GP, tym razem inni rozdawali karty - no idobrze, bo zejdziemy troche na ziemie, a to sie nam przyda. -
Adrian Zgłoś komentarz
najbardziej waleczny i zdeterminowany zawodnik świata! -
Adrian Zgłoś komentarz
niespodziewających sie takiego zachowania Lindgren, który podążał nomen omen swoim torem. -
Adrian Zgłoś komentarz
portalu SF. -
baraboszkin Zgłoś komentarz
już pojedzie po mistrzostwo, no to sobie dziś pojechał... szans nie stracił, ale nie lubię takich bufonów, pewniaczków, takich jak Witkowski również "macie wszystko żeby wygrać i zgarnąć złoto", gdyby mieli to by wygrywali, widocznie nie mają wszystkiego, a przede wszystkim chyba spokoju od takich bufonów... są rywale, którzy też o to jadą, a takie nastawienie więcej szkody robi niż pożytku, wspomniany w tekście Jason Doyle jest akurat najwłaściwszą osobą, która powinna ten cykl w tym roku wygrać, między innymi odbijając sobie pecha w poprzednim cyklu, no i na pohybel takim bufonom jak Witkowski, Woffinden czy Ostafiński... jeździ świetnie i uparcie dąży do celu, który umknął mu w ubiegłym sezonie, jeżeli mu się to uda to będzie to coś godnego wzruszeń, bo cały czas jest w światowej czołówce człowiekiem znikąd, bez dorobku, a takim ciężko jest powtórzyć życiowe osiągnięcia, nie rozumiem jak to się może komuś nie podobać, kwintesencja sportu, grunt by nie mówić "hop" jak Witkowski... -
speed01 Zgłoś komentarz
pamiętnika zachowaj dla siebie bo nie są ciekawe.