Po pierwszym meczu finałowym Zdunek Wybrzeże Gdańsk ma osiem punktów zapasu nad Grupą Azoty Unią Tarnów. - Liczyliśmy na więcej. Plan minimum, to było dziesięć punktów różnicy, co dałoby większy komfort przed rewanżem. W pierwszym biegu wypadł nam niestety Oskar Fajfer i jechali za niego juniorzy, którzy nie radzili sobie w tych warunkach - powiedział Tadeusz Zdunek.
W tym sezonie rzadko zdarzały się mecze, w których nie zawiódł w gdańskim zespole żaden zawodnik. Teraz tak było. - Ta drużyna rośnie i jest coraz silniejsza. Było widać, że chłopaki potrafili wyprzedzać nawet w bardzo ryzykownych sytuacjach. Jesteśmy innym zespołem niż kilka tygodni temu - podkreślił prezes klubu znad morza.
W Tarnowie Grupa Azoty Unia jest faworytem szczególnie, że w ostatnich latach gdański zespół nie radził sobie tam dobrze. Po raz ostatni 42 punkty, które potrzebne są do awansu Zdunek Wybrzeże zdobyło tam w 2003 roku. W rundzie zasadniczej było 53:37.
- Trzeba wziąć pod uwagę to, że pierwszy mecz w Tarnowie był dla nas przede wszystkim okazją do zapoznania się z torem rywala przed rundą play-off, bo można było zakładać, że do kolejnego pojedynku z Grupą Azoty Unią w tym roku jeszcze dojdzie. Teraz jedziemy z zupełnie innym nastawieniem, a nasza drużyna wygląda zupełnie inaczej niż w rundzie zasadniczej. Jedziemy walczyć. Regulamin jest tak skonstruowany, że liczy się ten ostatni, najważniejszy mecz - ocenił Zdunek.
ZOBACZ WIDEO Zobacz na czym polega praca kierownika startu