- O rozczarowaniu bym nie mówił, ale jest to jakiś zawód - mówi o decyzji Leona Madsena Łukasz Sady. - Nie mam jednak do niego żalu. Szanuję jego wybór, aczkolwiek szkoda, bo liczyłem, że wokół niego będziemy budować skład. Na pewno pozostaniemy jednak na stopie koleżeńskiej - dodaje prezes tarnowskiego klubu.
Z naszych informacji wynika, że Unia włożyła wiele energii i poświęciła sporo czasu, żeby namówić Duńczyka do powrotu. Pierwsze kontakty z Madsenem tarnowianie mieli zainicjować już dwa miesiące temu. Doszło do wielu spotkań z zawodnikiem, które odbywały się zarówno w Tarnowie jak i Gdańsku. Ostatecznie nic z tego jednak nie wyszło.
- Podczas Gali PGE Ekstraligi Leon wyjaśnił mi powody pozostania w Częstochowie - zdradza Łukasz Sady. - Powiedział, że czuje się tam po prostu dobrze. Wie, że jest liderem drużyny - tłumaczy Sady.
Nie tylko to miało wpływ na decyzję żużlowca. Madsen miał również pewne wątpliwości dotyczące tarnowskiego klubu. Nie chodzi jednak o finanse, bo Duńczyk wie, że Unia od dłuższego czasu jest naprawdę solidnym płatnikiem. - W naszym przypadku martwiła go ta niepewność, która wynika między innymi z tego, że do końca nie wiemy, gdzie będziemy jeździć. Poza tym, doszło jeszcze kilka innych kwestii - podsumowuje prezes beniaminka PGE Ekstraligi.
ZOBACZ WIDEO Nadzieja na eksperymentalne leczenie Tomasza Golloba
Pewne info.
Nie oszukujmy się, tor w Mościcach nie należy do czołówki w tym temacie...
To też jeden z powodów...
damy mu wiecej za pkt niz pare stowek wiec zapraszam