Moje serce zabiło mocniej. Nie będę oryginalny, jeśli powiem, że był to moment kontuzji Tomasza Golloba. Szok był tym większy, że było to w chwili, gdy wyczekiwałem już meczu gorzowskiej drużyny w Grudziądzu. Z naszym polskim mistrzem miałem styczność, gdy jeździł w Gorzowie i zdobywał tytuł najlepszego żużlowca globu. To wciąż były początki dziennikarskich wojaży, ale udało się odbyć kilka rozmów. Choć czasem oszczędny w słowach, to zawsze profesjonalny. Dużo zdrowia życzę! O tym powiedziano już jednak wiele. Innym momentem, który utkwił mi w pamięci, jest szczera radość i łzy szczęścia Szymona Woźniaka po zdobyciu tytułu Indywidualnego Mistrza Polski. Z racji obsługi imprezy nie zawsze człowiek ma czas dostrzec, co dzieje się na podium. Tak było w tym przypadku, ale wzruszenie u Szymka było widać jeszcze długo po dekoracji. Byłem świadkiem drugiego zdobytego przez niego tytułu na gorzowskim stadionie. Wygraną w MIMP w 2014 roku także oglądałem z wysokości trybun. W przyszłym sezonie będzie okazja lepiej poznać aktualnego mistrza Polski, gdyż zamienił Wrocław na Gorzów.
[b]
Mój bohater sezonu.[/b] Jason Doyle. Może nie w pełni zdecydowanie, bo jazda na żużlu w takim stanie zdrowotnym to albo oznaka braku wyobraźni, żeby nie powiedzieć głupoty albo "wielkich jaj". Pomijając jednak aspekt tego, czy z tą kontuzją Australijczyk powinien jechać, czy też nie, to trzeba przyznać, że w dążeniu do tytułu mistrza świata wykazał się ogromną determinacją. Cel osiągnął w znakomitym stylu i za to jak najbardziej należą mu się brawa!
Akcja roku. Pozostanę na własnym podwórku. 26 sierpnia 2017, finał Speedway Grand Prix w Gorzowie. Na starcie od krawężnika ustawili się Jason Doyle, Patryk Dudek, Tai Woffinden i Bartosz Zmarzlik. Lokalny matador niestety znów miał pecha i defekt na początku wyścigu odebrał mu szansę na walkę o podium. Genialna batalia toczyła się jednak z przodu. Spod taśmy najlepiej wystrzelił Dudek, ale środkiem toru przez całe pierwsze okrążenie napędzał się Woffinden. Na linii startu-mety Polak i Brytyjczyk mieli bliskie spotkanie trzeciego stopnia. Reprezentantowi Wysp Brytyjskich zostały milimetry pod bandą, ale zdołał minąć zielonogórzanina. - Ale pojechał dzidę Woffinden - komentował w telewizji Tomasz Dryła. Takie akcje na żyletki kochamy najbardziej!
Skandal roku. Tu również nie będę oryginalny. Większej afery w tym roku niż doping Grigorija Łaguty po prostu nie pamiętam. Redakcyjni koledzy poruszyli niemal wszystkie aspekty tej sprawy. Dla mnie oczywistym jest, że było przewinienie, więc powinna być kara. Rykoszetem oberwał ROW Rybnik i oczywiście szkoda utytułowanego klubu. Ja jednak zwróciłbym uwagę na kolejny przypadek zawiłości regulaminów. Książka z przepisami, choć gruba, to nadal nie daje szybkiego rozwiązania sprawy, a tutaj właśnie czas się liczył. Im dłużej trwał proces podjęcia decyzji, tym większy niesmak się robił. Zawodnik ma prawo do obrony, ale coś musiało zostać zrobione. Tymczasem włodarze ze swoim regulaminem totalnie nie byli na to wszystko przygotowani.
Liczba roku - 70. Ta sama liczba, co u mojego redakcyjnego kolegi, Jarosława Galewskiego, ale jednak o innym znaczeniu. Chodzi oczywiście o jubileusz klubu z mojego rodzinnego miasta, Gorzowa. 70 lat Stali obfitowało w wiele różnych wspaniałych wydarzeń, które podsumowała uroczysta gala w Filharmonii Gorzowskiej. Wydano też publikację, w której mówiono o wszystkich sekcjach klubu na przestrzeni tych siedmiu dekad, w tym o futbolu amerykańskim, z którym blisko współpracowałem. Rocznica była też dobrą okazją do tworzenia różnorakich tekstów. Wiele godzin spędziłem na rozmowach z legendami "żółto-niebieskich", dzięki czemu udało się zebrać wiele ciekawych, jak też zabawnych historii, które prezentowane były w programach zawodów podczas ligowych meczów na Stadionie im. Edwarda Jancarza. Miło jest być częścią tak bogatej historii, choćby najmniejszą.
Cytat roku. Nie ulega wątpliwościom, że jedne z lepszych tekstów padają na żywo, przed oczami kamer, kiedy nie ma możliwości wprowadzenia poprawek czy cięcia materiału. Uśmiechu w tym roku dostarczali zarówno pracownicy telewizji, jak chociażby Daria Kabała-Malarz "ratująca" rękę Mirosława Jabłońskiego czy jeszcze nie tak doświadczeni w rozmowach z mediami juniorzy. Swego czasu problemy z pamięcią miał Rafał Karczmarz, który po meczu 10. kolejki PGE Ekstraligi w Rybniku wypalił: - Od wtorku cały czas gdzieś jeżdżę. Nie pamiętam już nawet w jakich zawodach brałem udział w tym tygodniu.
Z tego tekstu byłem szczególnie dumny. Trudno mi wybrać, bowiem zawsze jest coś, co mi nie pasuje. Zdecydowana większość moich publikacji bazuje zresztą na wypowiedziach różnych osób, które ja staram się po prostu w sposób przystępny przedłożyć czytelnikom. Dumny mogę być z tekstów, które wywołały dyskusję i odbijały się szerokim echem, ale przede wszystkim z takich, które mi samemu sprawiają frajdę. Do takich mogę zaliczyć "40 lat temu w Ostrowie triumfowali gorzowianie. Będzie powtórka?", w którym Bogusław Nowak i Jerzy Rembas wyrażali swoje nadzieje na zwycięstwo Cash Broker Stali Gorzów w MPPK, wspominając swój własny triumf. Jak wiemy, ta sztuka Bartoszowi Zmarzlikowi i Krzysztofowi Kasprzakowi się udała, czym nawiązali oni do sukcesów dawnych legend. Dobrze wspominam też rozmowę z Pawłem Parysem, swoją drogą nie pierwszą i nie ostatnią, w której opowiadał o swojej pracy trenerskiej w miniżużlowym klubie JUST FUN GUKS Speedway Wawrów. Były żużlowiec już dorobił się sporego autorytetu u najmłodszych i zbiera dobre recenzje. Oby tak dalej!
Przy okazji, wszystkim Czytelnikom życzę wesołych świąt i szczęśliwego Nowego Roku!
ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob: Wszystko, co przeżyłem w sporcie, przy tym urazie jest małą rzeczą
https://onet100.vod.pl/s/speedway24/najlepsza-akcja-13- Czytaj całość
Był już Woźniak (Mieczysław) w Stali: "Licencję żużlową zdobył w 1971 roku. Zadebiutował w lidze 10 czerwca 1971 roku w meczu wyjazdowym pr Czytaj całość