Dokładnie 29 września Fredrik Lindgren uczestniczył w wypadku podczas półfinałowego meczu Premiership pomiędzy Belle Vue Aces a Wolverhampton Wolves. Wskutek tego zdarzenia u Szweda doszło do złamania kręgu w trzech miejscach.
- Było bardzo blisko, by kontuzja była jeszcze poważniejsza. Tak czy owak była bardzo groźna, ale niewiele brakowało, by było jeszcze gorzej. Jestem ogromnym szczęściarzem, że z czasem wrócę do pełni sił. To dla mnie w tej chwili najważniejsza kwestia. Pierwszy okres po kontuzji był dla mnie bardzo trudny. Minęło sporo czasu, nim otrzymałem odpowiedź o operacji. To było bardzo niepokojące - przyznał Lindgren, cytowany przez speedwaygp.com.
Koniec końców obyło się bez operacji. Przez półtora miesiąca 32-latek musiał korzystać jedynie z kołnierza ortopedycznego i sporo odpoczywać. - Musiałem zachować spokój. Kołnierz ortopedyczny zajmował obszar szyi, klatki piersiowej i pleców. Na początku przeżyłem kilka trudnych tygodni, ale gdy już go zdjąłem, mogłem w końcu rozpocząć pewne treningi - skomentował.
Na początku grudnia Szwed zapowiedział, że będzie gotowy na start sezonu. - Wszystko będzie zależne od stanu mojego zdrowia. Pierwszym krokiem będzie powrót do jazdy na motocyklu crossowym. Nie wiem jednak, kiedy to się stanie. Być może wsiądę na motor dopiero w nowym roku - dodał Lindgren.
ZOBACZ WIDEO Lekarz sugerował Gollobowi zakończenie kariery. "To był pierwszy dzwonek, powinienem był zareagować"