Grigorij Łaguta w czerwcu tego roku został przyłapany na dopingu. W trakcie badania przeprowadzonego po meczu ROW Rybnik - Włókniarz Vitroszlif CrossFit Częstochowa (49:41) w jego organizmie wykryto zabroniony środek, meldonium. Pod koniec sierpnia POLADA (komisja antydopingowa) zawiesiła żużlowca na 2 lata. Prezes ROW-u Krzysztof Mrozek, choć wiele osób jest tym oburzonych, bronił i wciąż broni żużlowca. Mówi, że ten jest dla niego niczym dziecko, które popełniło poważny błąd, ale zasługuje na to, by mu pomóc.
Łaguta w czwartek przyjeżdża do Rybnika, by spotkać się z kibicami. Można podejrzewać, iż fani usłyszą od zawodnika, że po zakończeniu kary wróci do drużyny ROW-u. Nieoficjalnie wiemy, że Grigorij już dał prezesowi Mrozkowi słowo, że nie będzie szukał innego pracodawcy. Chce jeździć dla rybnickiego zespołu i odkupić winy. Trzeba pamiętać, że gdyby nie doping, to ROW utrzymałby się w PGE Ekstralidze.
W Rybniku już pogodzono się z degradacją. Działacze żartują nawet, że w trzech polskich miastach (Toruniu, Częstochowie i Grudziądzu) powinni uczcić Łagutę, nazywając jego nazwiskiem jedną z ulic. Jeśli jednak Grigorij wróci i pomoże ekipie ROW-u wygrać PGE Ekstraligę (jest taki plan, żeby zaraz po awansie zmontować zespół na złoto), to już nikt nie będzie żartował na jego temat.
Warto dodać, że Łaguta odwołał się do POLADA. Zakwestionował zarówno odrzucenie złożonego przez niego wniosku TUE (wyłącznie dla celów terapeutycznych, które uzasadniałoby użycie meldonium), jak i karę 2-letniego zawieszenia. Z informacji, jakie docierają do nas z antydopingówki, wynika, że nie ma co liczyć na zmniejszenie kary do roku. Sytuacja jest jednak dynamiczna.
ZOBACZ WIDEO: Tomasz Gollob prezesem Polonii? "To musi być poważna propozycja, bo na niepoważne rzeczy nie mamy czasu"