Podaj Cegłę, to cykl felietonów Krzysztofa Cegielskiego, byłego żużlowca, eksperta nSport+.
***
Trener Stanisław Chomski i prezes Włókniarza, Michał Świącik, mówili w ostatnich dniach o wadach obecnego przepisu dotyczącego startów juniorów w roli "gościa". W pełni podzielam ich pogląd na tę sprawę.
Instytucja "gościa" w chwili obecnej jest w zasadzie fikcją. Do 2. Ligi Żużlowej trafiać mogą co prawda juniorzy z Ekstraligi, ale regulamin pozwala im startować tam tylko na pozycjach seniorskich. Takich sytuacji w trakcie sezonu będzie jednak niewiele. Mało który zespół z 2. Ligi zdecyduje się postawić na niedoświadczonych młodzieżowców, bo są oni jeszcze słabsi od seniorów. Zwłaszcza, że w tym roku składy drugoligowe zostały poważnie wzmocnione i startować będzie tam wielu klasowych zawodników.
Zupełnie inaczej byłoby w przypadku, gdyby juniorzy-goście mogli jeździć 2. Lidze na pozycjach młodzieżowych. Nie rozumiem, jakie argumenty przemawiają za tym, że im się to uniemożliwia. Warto podkreślić, że robimy w ten sposób pod górkę zawodnikom, którzy znajdują się w kadrze swojego klubu, ale nie mają większych szans, by przebić się do składu. Gdzie taki młody junior z Ekstraligi, czy nawet 1. Ligi, ma się rozwijać i zbierać doświadczenie? Nie w każdym przypadku klub może pozwolić sobie na wypożyczenie takiego juniora, bo chce mieć zabezpieczenie na wypadek kontuzji.
Obawiam się, że może to doprowadzić do sytuacji, w której kluby z Ekstraligi czy 1. Ligi dojdą do wniosku, że nie warto jest szkolić licznego grona zawodników. Zanikająca instytucja "gościa" tylko ich do tego zniechęci. Junior, który jest trzeci lub czwarty w hierarchii w zespole, mógłby w dany weekend, jeździć gościnnie w 2. Lidze. Trzymanie pięciu-sześciu chłopców na rezerwie przez cały sezon mija się przecież z celem.
Nie przekonuje mnie argument, jakoby władze polskiego żużla chciały w ten sposób zmusić kluby 2. Ligi do szkolenia własnej młodzieży. Generalnie zmuszanie kogoś do czegokolwiek niezbyt dobrze się kończy. Lepiej byłoby pomyśleć o funduszu, który wspierałby wychowywanie młodzieży w klubach z najniższej klasy rozgrywek. Bo zmuszanie ich teraz do tego, by przy niewielkich finansach szkolili juniorów, może przynieść skutek odwrotny do zamierzonego. Kluby 2. Ligi, postawione pod ścianą, zaczną szkolić. Czy jednak doczekamy się wielu wartościowych zawodników? A jeśli nawet, to co mamy powiedzieć w tej sytuacji juniorom z Ekstraligi, którzy nie mają gdzie startować. Szkoda, bo na bardziej otwartej instytucji "gościa" korzystałyby inne drużyny. Młodzież miałaby się gdzie rozwijać, kluby widziałyby sens szkolenia wielu zawodników, a nazwiska z Ekstraligi mogłyby przyciągać kibiców na 2-ligowe stadiony. Liczę, że osoby decyzyjne przemyślą jeszcze obecny regulamin.
Moja rada jest prosta. Najlepiej, byśmy słuchali w tej sprawie trenerów, na czele z takimi osobami jak Rafał Dobrucki czy Stanisław Chomski. To oni znajdą ten temat od podszewki i na co dzień pracują z młodymi zawodnikami. Osoby decyzyjne nie muszą udawać, że znają się na wszystkim i widzą zawsze najlepsze rozwiązanie. Czasem można wyrządzić przy tym więcej szkód, niż pożytku.
Krzysztof Cegielski
ZOBACZ WIDEO Prof. Marek Harat: Obrażenia Tomasza Golloba były bardzo poważne
Problem Gorzowa , Częstochowy czy kilku innych klubów mających po 4-5 juniorów po licencji można rozwiązać tylko i wyłącznie organizując im zawody o stawkę. Moje propozycje: 1. Rozgrywanie ligi juniorów w trakcie meczu seniorów. 4-5 wyścigów z czego 2 przed meczem jeden w głównej przerwie meczu a jeden przed biegami nominowanymi. Do tego wyniku dodać wynik biegu juniorów z meczu. Nawet w razie przerwania zawodów (burza)i zaliczenia wyniku, mamy rozegrane 3 biegi LJ i zaliczenie meczyku.
Sprawą do ustalenia jest, czy juniorzy z meczu głównego powinni jeżdzić w meczu LJ( moim zdaniem tak, ale suma startów w danym dniu nie większa niż 6 biegów) i jak liczne powinny być zespoły ligowe( na początek 3 osobowe ?). albo
2. Drużyny z EL i PLŻ powinny być połączone w 4 grupy po 4 zespoły i one to miały by obowiązek wystawienia drużyn do 2 ligi desygnując do takiej drużyny po 3 zawodników (drużyny EL ) oraz po 1 z PLŻ. Nie zawsze musiał by to być zawodnik młodzieżowy . Koszty pokrywał by klub macierzysty i każdy z czwórki organizował by po 2-3 dodatkowe mecze w sezonie.
To zamiast tej pseudo- ligi juniorów, która można by zmniejszyć do 11-12 rund. Czytaj całość