Determinacja prezesa Unii Tarnów nie wystarczyła. Artur Czaja nie chciał być zawodnikiem oczekującym

WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: Artur Czaja przed Arturem Mroczką
WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: Artur Czaja przed Arturem Mroczką

Grupa Azoty Unia Tarnów bardzo chciała, aby w jej szeregach pozostał Artur Czaja. Mimo wielu próśb i spotkań prezesa Łukasza Sadego z zawodnikiem, ten się nie ugiął i wybrał dalsze starty w Nice 1 LŻ.

- Artur Czaja widniał w naszych planach na kolejny sezon. Chcieliśmy go zatrzymać. Dyskutowaliśmy długo. Zarówno Artur jak i my jako klub byliśmy bardzo zadowoleni z dotychczasowej współpracy i osiąganych wyników. Czaja przekazał nam jednak, że jest jeszcze na tyle młody i ambitny iż potrzebuje regularnej jazdy. A tę łatwiej będzie mu uzyskać na torach pierwszoligowych - nie ukrywa prezes Jaskółek Łukasz Sady.

"Józek" przeniósł się stosunkowo niedaleko, bo do spadkowicza z PGE Ekstraligi - RKM-u ROW Rybnik. Cel przyświecający zespołowi ze śląska jest bliźniaczo podobny do tego jaki wychowanek Włókniarza Częstochowa napotkał ostatnio w Tarnowie. Błyskawiczny powrót ze swoim zespołem do najlepszej ligi świata.

W Rybniku powinien być pewny występu w każdym meczu. W Tarnowie, beniaminku PGEE mógłby być z tym przynajmniej na początku kłopot. Niewykluczone, że tutaj czekałaby go ciężka walka o skład. Choć trzeba przypomnieć, że u progu poprzednich rozgrywek Czai też przypisywano rolę rezerwowego, czekającego na potknięcie kolegi z zespołu. Tymczasem przez cały rok 2017 był pewnym punktem ekipy dowodzonej przez Pawła Barana.

- Zgadzam się, że rola zawodnika oczekującego nie jest wygodna dla samego zainteresowanego, ale już dla klubu to spory komfort. Odpukać, w razie kontuzji lub innych względów pojawia się alternatywa i jest szansa zastąpienia słabiej spisującego się ogniwa - tłumaczy Sady.

Czaja wyszedł z założenia, że po wielu latach nietrafionych wyborów nie może sobie pozwolić na ewentualny, kolejny stracony sezon, czy siedzenie w nieskończoność na ławce. Zdaje sobie zapewne sprawę, że jeśli chce coś jeszcze wycisnąć ze swojej kariery to musi coraz częściej minimalizować ryzyko i dogłębnie analizować swoje wybory.

ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob: Wszystko, co przeżyłem w sporcie, przy tym urazie jest małą rzeczą

Komentarze (7)
avatar
Włókniarz 1946
8.02.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Włókniarz nie namówił Józka na oczekującego...
Tarnów był bez szans na ten numer... 
avatar
sympatyk żu-żla
7.02.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Czaja miał słuszność lepiej jechać ligę niżej i mieć stałe starty niż siedzieć na ławie. 
AMON
7.02.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Tak w Rybniku ma pewne miejsce to nie E-liga :))))) 
avatar
yes
7.02.2018
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Artykuł wyjaśnia sprawę Czai i uzasadnia jego decyzję.Zawodnik chce jeździć a do tego stale wiedząc przy tym, że 1. liga to jednak 1. liga ;) 
avatar
Henryk
7.02.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Popieram decyzję Artura Czai, czas biegnie nieubłaganie a to za dobry, moim zdaniem, zawodnik na grzanie ławy..