- Nie jestem zadowolony z występu w Rybniku. Miałem w ramie zupełnie nowy silnik i przed zawodami byłem prawie pewien że będzie mi pasował. Tymczasem nawierzchnia w Rybniku nie była tak twarda, jak można się było spodziewać i brakowało mi mocy. Próbowaliśmy korygować ustawienia dysz w gaźniku, ale silnik reagował w zaskakujący sposób i zamiast stawać się coraz bardziej "żwawy" jeszcze był coraz bardziej leniwy. Wynik uciekł, ale my nareszcie znaleźliśmy sposób na obudzenie go. To cenna informacja, która pozwala mi - mimo wszystko - jakoś pozytywnie myśleć o sobotnim turnieju - powiedział Andreas Jonsson po zawodach w Rybniku.
Ostatnie dni nie były zbyt udane dla Szweda. Jonsson spóźnił się na samolot w Szwecji, przez co nie wziął udziału w sparingu w Zielonej Górze. - Początek polskiego długiego weekendu ułożył się w ogóle dla mnie bardzo niespodziewanie, bo w czwartek spóźniłem się na samolot w Vasteras i plany pobytu na otwarciu sezonu motocyklowego i akcji charytatywnej dla Jarka zrobiły się nieaktualne. Odpadł mi także sparing w Zielonej Górze. A jeszcze jeden z portali internetowych podał informację, że miałem wypadek samochodowy! O tyle ma to sens, że przez wypadek nie odjechałem na czas na lotnisko, ale to nie ja miałem wypadek, a przez czyjąś kolizję zrobił się prawie godzinny korek na drodze. To wszystko. Najlepsze, że gdy dotarłem ostatecznie na lotnisko to mogłem już tylko pomachać na samolot, a dodatkowo dowiedziałem się że następny mam w niedzielę i trzeba było szukać alternatywnego połączenia. Tak czasem bywa... - stwierdził AJ na swojej oficjalnej stronie internetowej.