Filip Wojtowicz, WP SportoweFakty: Na czym będzie polegać pana praca w klubie?
Norik Koczarian, trener mentalny Stali Rzeszów: Moja praca będzie opierać się na budowaniu team spirit. Nadrzędnym celem dla mnie będzie wypracowanie w drużynie poczucia jej własnej wartości. Ponadto planuję sesje indywidualne. Przynajmniej raz w miesiącu na pewno będę na meczu. W grę wchodzą również konferencje online, a także indywidualne spotkania, jeżeli któryś z zawodników potrzebowałby dodatkowej, bądź prywatnej rozmowy.
W nagłych przypadkach, jeżeli żużlowiec potrzebuje rozmowy, czy może się kontaktować z panem o każdej porze dnia i nocy?
Jasne, że tak. Jest to moim priorytetem, więc nie widzę innej możliwości. Będę po prostu dyspozycyjny najszybciej jak się da.
Odnoszę wrażenie, że zbudowany w ten sposób sztab szkoleniowy, którego jest pan członkiem, może mieć ogromny wpływ na życie żużlowców, zarówno to zawodowe, jak i prywatne. Przypomina mi się Adam Skórnicki, który powiedział, że żużlowcy "często są zostawieni sami sobie" z problemami. Wydaje mi się, że Stal zapewniła im poczucie bezpieczeństwa i oparcia, czy mam rację?
Jak najbardziej. Dwójka doświadczonych żużlowców, a teraz trenerów, zapewni ciekawe podejście do zawodników, a tym bardziej tych młodych. Ja będę starł się poprzez moją obecność zagwarantować im miejsce, w którym będą mogli budować pewność siebie, a także budowanie własnej wartości.
Obserwując inne dyscypliny widać, że trening mentalny jest bardzo pomocny w życiu sportowca. Stanowi on podobno o połowie sukcesu.
Ja nawet wierzę, że to jest 75 proc. sukcesu. Przeanalizujmy choćby nasz zwykły dzień. Wstajemy rano, zawsze z jakimś nastawieniem. Od tego zaczynamy i towarzyszy nam ono cały czas. Wszystko rodzi się w głowie, każde nasze działanie, myśli i samopoczucie. Jeżeli wierzymy, że to, co zaplanowaliśmy, jesteśmy w stanie zrealizować, to jest bardzo duża szansa, że tak właśnie będzie. W innym przypadku, jeżeli już na starcie założymy, że się nie uda, stoimy na straconej pozycji.
Czym różni się trenowanie żużlowców, od zajęć z zawodnikami z innych dyscyplin sportowych, o ile różnice występują?
Myślę, że podejściem. Dla mnie nie powinno być różnicy. Sportowiec to człowiek, czyli istota, która ma umysł.
A czy żużlowcy są przekonani do tego rodzaju treningu, pomocy? W żużlu ta dziedzina nie jest jeszcze standardem.
Rozmawiałem ostatnio z Tomkiem Jędrzejakiem, a wcześniej z Gregiem Hancockiem. Są to żużlowcy światowego formatu, którzy podczas swojej kariery korzystali właśnie z tych rozwiązań. Myślę, że dochodzi się do pewnego etapu, że taka praca jest przydatna i pomocna. Nie chciałbym, żeby żużlowcy czuli, że jest to im odgórnie narzucane. Chcę żeby wiedzieli, że jestem dla nich dostępny w każdej sferze.
Czyli żużlowcy powoli do tego dojrzewają i przekonują się do zalet płynących z takich treningów?
Myślę, że jeżeli zrozumieją to, co powiedziałem na scenie podczas prezentacji, że ja im nie będę mówił co mają robić, tylko w jaki sposób mogą: - "Słuchaj tu jest może tak, spróbuj tego" - przyniesie to pozytywne efekty. Chcę dać im przysłowiową wędkę, a nie podaną już na talerzu rybę. Myślę, że dzięki temu znajdziemy wspólny język. Już powoli zaczyna to działać i mam nadzieję, że nadal będzie się to rozwijało.
Mówiąc o rozwoju. Czy jest pan otwarty na wykorzystywanie w swoich treningach nowych rozwiązań z różnych dziedzin nauk i techniki? Mam na myśli wykorzystanie metody HEG - Biofeedback. Dzięki niej możemy zobaczyć na monitorze, wizualizację naszego mózgu, podczas zachodzenia w nim procesów myślowych. A więc zwizualizować myśl, która stanowi dla nas przeszkodę, podobnie gdy idąc chodnikiem widzimy przeszkodę, którą przenosimy czy omijamy, usuwamy z naszej drogi.
Myślę, że nowe metody w połączeniu z fundamentalnymi zasadami mogą być owocne. Jestem zwolennikiem "fundamentów", ale jak sam rozwój "mówi", trzeba być otwartym.
Wspomniał pan w wywiadzie dla telewizji Stali Rzeszów, że próbował swoich sił w żużlu, a ostatecznie trafił do sekcji zapaśniczej. Jak więc narodził się pomysł, by wybrać Liceum Plastyczne na szkołę średnią? Przywodzi mi pan na myśl greckiego filozofa Platona, który postulował rozwój ducha i ciała.
Do "Plastyka" trafiłem trochę wcześniej, bo już do gimnazjum. Żużel jest moją pasją od wczesnych lat mojego życia, ale nigdy nie miałem okazji trafić do szkółki. Paradoksalnie to właśnie po jednym z treningów żużla, na który poszedłem w roli widza, wychwycił mnie trener sekcji zapaśniczej.
Uważam, że jedną z najważniejszych zdolności trenera mentalnego jest współodczuwanie. Czy Liceum Plastyczne, miało wpływ na pana zdolności empatyczne?
Jestem trochę innego zdania. Nauczyłem się w życiu, że nie można nikogo "zagłaskać". Nigdy nie przynosi to oczekiwanych wyników. Trzeba stanąć twarzą w twarz z prawdą, tym kim się jest i co się robi.
Czy ma pan w dziedzinie psychologii jakieś autorytety lub nurt, który szczególnie jest panu bliski?
Jeśli chodzi o "czystą" psychologię, to nie mam żadnych autorytetów. Ale jeśli mówimy o motywacji, o tym jak zmienić swoje nastawienie i jak zrozumieć swoje silne strony, to jest nim Tony Robbins.
Co jest trudniejsze, bycie zawodnikiem i zarazem trenerem mentalnym dla siebie, czy trenowanie innych zawodników?
Oczywiście, że być zawodnikiem i trenerem mentalnym dla siebie. Jak to się zwykło potocznie mówić: "szewc w dziurawych butach chodzi". Lecz z drugiej strony, jeżeli ja tego nie stosuję, jak mogę uczyć innych? Wiec jeśli chodzi o to, to świadomość, że inna osoba ma korzystać z moich usług motywuje mnie, do stosowania moich metod.
Jaką radę mógłby pan przekazać, by każdego dnia odczuwać satysfakcję i poczucie wartości tego co się robi, zamiast "wieczornego" poczucia zmarnowanego dnia?
Zacząć dzień od tego żeby wiedzieć, co się chce w nim osiągnąć. Jeśli się uda to rewelacja, jeśli się nie uda, to przeanalizować dlaczego. Uważam, ze wielu ludzi akceptuje to co im daje życie, nie prosząc o nic więcej. Nie patrzcie na dzień jako coś co ma po prostu przeminąć, ale jak na coś co ma "odcisnąć" w waszym życiu coś wartościowego.
ZOBACZ WIDEO Oficjalne promo 2018 PZM Warsaw FIM SGP of Poland