Od lat stery trenerskie w MRGARDEN GKM-ie Grudziądz trzyma trener Robert Kempiński. W sztabie szkoleniowym tego zespołu zaszły jednak zmiany. Co ciekawe, nie poinformował o nich sam klub, a jego zawodnik - Krzysztof Buczkowski. W czasie niedzielnego meczu PGE Ekstraligi wyjawił, że to nie Kempiński, a Tomasz Gaszyński był w niedzielę głównodowodzącym w parku maszyn.
- Trener Robert jest z nami siedem dni w tygodniu, siedzi na stadionie, ile może. Został dołączony Tomek Gaszyński. Sam nie wiem, kto komu w tym układzie pomaga - powiedział Buczkowski. - W ostatnim meczu prowadził nas Tomek - dodał.
Nasz ekspert, Wojciech Dankiewicz nie jest tym faktem przesadnie zdziwiony. - Nie szukałbym tu sensacji. Może kierownictwo GKM-u uznało, że nie ma sensu tej zmiany ogłaszać, bo przecież Tomek Gaszyński nie od dziś jest w parku maszyn grudziądzkiego klubu. Już wcześniej widać było, że wspiera sztab szkoleniowy. Doświadczenia typowo trenerskiego może nie ma, ale był w przeszłości kierownikiem drużyny. Poza tym jak mało kto jest obyty w żużlowym świecie. Przez lata naoglądał się tego sportu, stojąc u boku Tomasza Golloba - zauważa Dankiewicz.
Większa rola, jaką od teraz pełnić ma Gaszyński, nie powinna drużynie GKM-u przeszkadzać. Wręcz przeciwnie, może być to coś pozytywnego. - Człowiek, który wchodzi do zespołu z nowym spojrzeniem, jest w stanie na pewno wszystkim pomóc. A czy będzie jeden głównodowodzący czy też duet trenerów? To sprawa drugorzędna. Ja sam zawsze byłem zwolennikiem tego, by sztab szkoleniowy składał się z paru kompetentnych osób, które mają określony podział obowiązków. Ważne, by zawodnicy dobrze się w tym orientowali i by w parku maszyn była odpowiednia komunikacja. Trenerowi Kempińskiemu obecność Gaszyńskiego też może zresztą pomóc. Wyobrażam sobie tylko, jaką z powodu ostatnich wyników musi odczuwać presję - dodaje Dankiewicz.
Zdaniem eksperta, to nie Kempiński jest winny kiepskiego początku sezonu w wykonaniu GKM-u. Problem nie leży w decyzjach szkoleniowych, a w torze. - Zawodnicy z Ekstraligi odczytali już grudziądzki owal i o żadnej twierdzy nie ma już mowy. Uważam, że błąd popełniono przed rozpoczęciem tego sezonu, nie robiąc niczego z nawierzchnią. Trzeba było ją wymienić, bo twardy tor nie zdaje już egzaminu. GKM ma naprawdę niezłych zawodników i nie mam wątpliwości, że na bardziej przyczepnej nawierzchni by sobie poradzili - mówi.
Pozostaje pytanie czy coś w sprawie toru uda się zdziałać w trakcie sezonu. - Jeśli coś jest teraz potrzebne GKM-owi, to zwłaszcza spokój. Nie ma co się poddawać i szukać czarownic. Musimy pamiętać, że przegrali u siebie z wybitnie mocną Fogo Unią, która jest ponadto w wysokiej formie. Nie sądzę, by kolejne spotkania w Grudziądzu miały ułożyć się gospodarzom tak źle - kwituje Dankiewicz.
ZOBACZ WIDEO Oficjalne intro PGE Ekstraligi 2018
U Penhala "zapropono Czytaj całość