Kolejne już w ostatnich dniach oświadczenie Ireneusza Nawrockiego. Właściciel i prezes Stali Rzeszów odpowiada swojej poprzedniczce Marcie Półtorak, która stwierdziła m. in., że klub Nawrockiego zawalił sprawę badań Grega Hancocka (nie miał podbitej książeczki i nie mógł jechać z Iveston PSŻ Poznań, a dodatkowo GKSŻ sprawdza, czy mógł wystąpić w meczu z MDM Komputerami TŻ Ostrovią Ostrów Wlkp.), a teraz wini za to wszystkich wokół.
- W żadnym wywiadzie nie zwalam winy na działaczy czy kibiców z Poznania - pisze Nawrocki. - Zdaję sobie sprawę, że cała wina leży po naszej stronie i osoba odpowiedzialna zostanie ukarana. W przypadku PSŻ boli mnie jedynie brak sportowego ducha i brak chęci pomocy, jak i kompletny brak wyrozumiałości sędziego.
Półtorak mówi, że sposób działania Nawrockiego przypomina piaskownicę. - Chciałbym zakomunikować, że bardzo lubię piasek i zabawę w piaskownicy, ale z ludźmi konkretnymi. Staram się również pilnować, aby nikt z tej piaskownicy nie robił WC - odpowiada Nawrocki.
- Nie mam zamiaru wdawać się w niepoważne dyskusje, ale proponuję poczytać wpisy czytelników pod artykułem (rozmowa z Półtorak - dop. red.). Oni zdają sobie sprawę z tego, że moje działania nie wszystkim przypadają do gustu, a to z powodu zawiści, złości czy niezrozumienia. Wiem również, że nie wszystkim się podoba to, że działamy transparentne i niczego nie ukrywamy. Robimy to, choć nie raz nam się za to mocno dostaje. Obiecałem jednak przed sezonem naszym kibicom, zawodnikom i sympatykom, że tak będzie i to jest dla mnie sprawą nadrzędną. A opinie opluwaczy ani osób wiecznie narzekających nie interesują mnie. Poza tym jest takie dobre przysłowie - nie ważne, jak się zaczyna, lecz ważne jak się kończy - kwituje właściciel Stali.
ZOBACZ WIDEO Motocykl żużlowy podczas meczu
Więcej mogą zrobić złego niż dobrego - zastanawiam się, czy nie kieruje Panią zawiść, że oprócz Czytaj całość