Klub z Ostrowa Wielkopolskiego powrócił na żużlową mapę przed rokiem. Co prawda nie ma tam wielkich pieniędzy, a także wielkiego ciśnienia na błyskawiczny wynik, ale działacze i tak mogą być zadowoleni. W tym roku udało się zbudować skład, który może nawiązać walkę o awans do wyższej klasy rozgrywek. A co niezmiernie istotne, działacze MDM Komputery TŻ Ostrovii wcale nie przepłacili. Już przed sezonem zadeklarowali, że ich wydatki nie będą większe niż w sezonie 2017.
O tym, że warto inwestować w ostrowski żużel, przekonują sami kibice. Już w pierwszym sezonie po reaktywacji frekwencja była większa niż zakładano. - Teraz, na nasz inauguracyjny mecz, przyszło 5 tysięcy kibiców. To wynik, z którego jesteśmy naprawdę zadowoleni. Widać, jaki jest głód żużla w naszym mieście - mówi prezes Radosław Strzelczyk.
Klimat dla żużla w Ostrowie jest tym lepszy, że udanie układa się współpraca klubu z miastem. To właśnie dzięki temu możliwe jest organizowanie takich imprez jak Tiger Mistrzostwa Polski Par Klubowych. - Chcemy, by kibice w naszym mieście mieli szansę zobaczyć najlepszych żużlowców w lidze. Dlatego też organizujemy takie imprezy. Wierzę zresztą, że z roku na rok będzie u nas ciekawiej, a gdy awansujemy do wyższej klasy rozgrywek, mocniejsi rywale zaczną gościć u nas jeszcze częściej - przyznaje Strzelczyk.
Na razie, po rozegraniu dwóch kolejek ligowych, ostrowianie mają w dorobku dwa punkty. Wygrali wysoko z krośnianami, ale nie sprostali na wyjeździe rzeszowskiej Stali. Wszystko jest jednak dopiero przed nami. - Liczę, że jeszcze przy wielu okazjach nasz obiekt będzie w tym roku zapewniony. Nie zdziwię się, jeśli na kluczowych meczach zobaczymy 7, jeśli nie 8 tysięcy fanów. Nasz potencjał jest naprawdę duży - kwituje Strzelczyk.
ZOBACZ WIDEO Motocykl żużlowy podczas meczu