Fani zaczęli mocno naciskać, by dać Mirosławowi Jabłońskiemu trochę odpocząć. O ile postawienie na to rozwiązanie w przypadku meczu w Gnieźnie byłoby raczej głupotą, o tyle przed następnym spotkaniem wyjazdowym menadżer Car Gwarant Startu Gniezno powinien pochylić się nad takim pomysłem. Tym bardziej, że ma w kim wybierać. Czy opiekun czerwono-czarnych zdecyduje się na odstawienie kapitana od składu?
- Dobrze dodane z tym spotkaniem wyjazdowym, bo w Gnieźnie ten zawodnik jeszcze nie zawiódł, ale na wyjeździe... Też umiem liczyć, też to obserwuję i wiem, że to jego trzeci wyjazdowy mecz, który jest kompletnie nieudany. Na pewno z nim porozmawiam. Wiem, że Mirek czyni pewne starania. Cały czas pracuje ze swoim parkiem maszyn. Wkrótce ma on się wzbogacić - powiedział Rafael Wojciechowski.
Póki co nic nie jest przesądzone. Menadżer gnieźnian nie chce zbyt mocno wybiegać w przyszłość. - Na pewno będziemy trenować i decyzje odnośnie do kolejnych meczów wyjazdowych podejmiemy troszeczkę później. Do tego jeszcze długa droga. Najprawdopodobniej spotkania wyjazdowe będziemy mieć dopiero w sierpniu, więc do tego czasu wszystko może się diametralnie zmienić. W tej chwili bardzo ważną misją będzie mecz z rybniczanami w Gnieźnie. Tu muszę postawić na optymalne zestawienie i zgrać zawodników tak, by wiedzieć, że w trakcie tego spotkania postawię na piątkę seniorów, która będzie doskonale dopasowana do naszego toru - dodał Wojciechowski.
Sytuacja, w której tak doświadczony zawodnik jak Jabłoński zawala trzy wyjazdy z rzędu, nie powinna mieć miejsca. To właśnie jego punktów zabrakło najbardziej, by Car Gwarant Start mógł cieszyć się ze zwycięstwa w Gdańsku. Po niedzielnym spotkaniu kapitan czerwono-czarnych twierdził, że rozczarował go silnik.
- Najlepszy silnik, który nigdy mnie nie zawodził, tym razem podczas trzech biegów w ogóle się nie odpychał. Wobec tego zmieniłem motocykl i w ostatnim wyścigu było widać diametralną różnicę i jakąś prędkość. Muszę dać tę jednostkę do serwisu i zobaczyć, co się z nią stało - mówił.
Dlaczego zatem młodszy z braci Jabłońskich tak późno zdecydował się na zmianę motocykla? - Tak jest, kiedy się wierzy w coś, co nie zawodzi przez cały sezon. Tutaj niestety coś się stało. Muszę to zdiagnozować i zobaczyć co jest nie tak. Podczas wyjazdów troszeczkę prześladuje mnie pech, a troszeczkę niedopasowanie. Taki jest sport. Nic nie poradzimy. Zakasam rękawy i będę robił wszystko, by w kolejnych spotkaniach było lepiej - przyznał wychowanek Startu Gniezno.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po wrocławsku