Zawodnik pochodzący z Finlandii był najjaśniejszą postacią swojego zespołu w wysoko przegranym pojedynku. Tylko on i Artiom Trofimow wygrali indywidualnie biegi. - Byłbym usatysfakcjonowany jakbym zrobił więcej punktów, a tak jest tylko osiem. Czułem, że miałem prędkość, ale nie potrafiłem odnaleźć się na starcie, ale nie było źle. Miło wspominam to miejsce, podoba mi się ten tor i fajnie było tu wrócić - tłumaczy występ Timo Lahti, który w 2015 był zawodnikiem lubelskiego klubu.
Łotysze mieli utrudnione zadanie, albowiem do Lublina nie przyjechał Peter Ljung, trzeci pod względem średniej najlepszy żużlowiec Nice 1. LŻ. - Motor to silny zespół, ale co mogliśmy więcej zrobić, nie było z nami Petera Ljunga. Teraz to nie ma znaczenia jak wysoko przegraliśmy - stwierdza Fin.
Lokomotiv nadal zajmuje trzecie miejsce w tabeli i nie zamierza go bronić, ale chce wywalczyć jeszcze więcej. - Nie satysfakcjonuje nas tylko czwarte miejsce i play-off, ale chcemy znaleźć się w finale. Spora część sezonu jest jeszcze przed nami. Myślę, że znajdziemy się na drugiej pozycji na koniec fazy zasadniczej i będziemy z Motorem w finale - zapowiada Lahti.
Jest to odważna deklaracja, tym bardziej, że wiele osób zastanawia się, czy Lokomotiv ten awans do play-off uzyska, a jeśli już to skończy rundę zasadniczą na czwartym miejscu. Łotysze będą musieli wygrać kilka spotkań na wyjeździe, aby dopiąć swego i znaleźć się w decydującej fazie, trzeba jednak zaznaczyć, że to właśnie żużlowcy Nikołaja Kokina mają najwięcej spotkań do odjechania, a tym samym punktów do wywalczenia.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodnicy Get Well Toruń