Przed rokiem z niewyjaśnionych przyczyn w Pucharze Nice 1. LŻ zabrakło Hansa Andersena. W tym sezonie natomiast na starcie nie pojawił się Craig Cook. Brytyjczyk będzie musiał się teraz mocno tłumaczyć przed Główną Komisją Sportu Żużlowego.
Co ciekawe, w parku maszyn znajdowali się jego mechanicy wraz z motocyklami, tymczasem zawodnika nie było na miejscu. Zbigniew Fiałkowski z GKSŻ mówił w rozmowie z telewizją Polsat Sport, że Brytyjczyk zabłądził w drodze z lotniska.
Craig Cook pojawił się na gdańskim stadionie już w trakcie zawodów. O jego starcie nie mogło być zatem mowy. - Nie byłem w stanie przyjechać busem. Miałem przylecieć samolotem, ale odwołano lot ze względu na zbyt małą liczbę sprzedanych biletów. Czasem się tak zdarza - wytłumaczył w wywiadzie z Tomaszem Lorkiem.
Te tłumaczenia nie wystarczyły i Brytyjczyk musi liczyć się z otrzymaniem kary. - Regulaminy Sportu Żużlowego ustanawiają dla zawodników obowiązek uczestnicwa w IMME oraz Pucharze Nice 1. LŻ w wypadku otrzymania przez nich nominacji od władz ligowych. Zawodnicy uczestniczą w tych zawodach za wynagrodzeniem. (...) Zawodnik praktycznie nie odpowiedział na prośby o usprawiedliwienie swego zachowania zdawkowo informując jedynie swój klub macierzysty o opóźnionym locie samolotu, którym miał on dotrzeć do Gdańska - mówi Łukasz Szmit, prawnik GKSŻ za pośrednictwem portalu polskizuzel.pl
Jedynym usprawiedliwieniem byłoby posiadanie ważnego zwolnienia lekarskiego lub wypadek komunikacyjny. Aktualnie trwa procedura wyciągania konsekwencji. Zawodnik może otrzymać od GKSŻ karę dyscyplinarną w wysokości do 50.000 zł oraz karę umowną 50.000 zł.
ZOBACZ WIDEO Warunki na torze w Gdańsku coraz bardziej sprzyjają walce. Będzie dużo emocji na PGE IMME?