Wiktor Lampart i Oskar Bober startujący dla Speed Car Motoru Lublin nie mają sobie równych w swojej kategorii na torach Nice 1. LŻ. Lubelscy juniorzy są nie tylko uzupełnieniem, ale i duży atut dla swojego zespołu.
- W tym sezonie nie przegrali żadnego wyścigu młodzieżowego, tylko trzykrotnie przyjechali na remis i są silnym czynnikiem naszej ekipy. W pierwszej lidze nikt takiej pary nie ma. Można powiedzieć, że są takim odpowiednikiem pary leszczyńskiej Smektała - Kubera. Drużyny, które mają mocnych juniorów mają przewagę nad pozostałymi i tak jest w naszym przypadku - stwierdza Jacek Ziółkowski, kierownik Speed Car Motoru.
Kibice lubelscy mają powody do dumy, ich juniorzy prezentują znakomitą formę, a inne kluby mogą pozazdrościć im takiej formacji. Kilka ekip jadąc mecz przeciwko zespołowi z Lublina przekonało się jaką rolę pełnią młodzieżowcy. Dariusz Śledź mając Bobera i Lamparta w składzie ma duże pole manewru. W razie słabszego dnia, któregoś z seniorów może posłać do boju rezerwowego. Tak było na trudnym terenie w Gdańsku i Rybniku, dzięki czemu udało się wywieźć stamtąd zwycięstwa.
Bober, Lampart i Emil Peroń wykorzystują swój potencjał w rozgrywkach o Drużynowe Mistrzostwo Polski Juniorów. W ostatnim czasie żużlowcy Motoru zwyciężyli w rundzie DMPJ w Gnieźnie, natomiast w Gorzowie i Lesznie zajęli ex aequo pierwsze miejsce. Lublinianie tymi występami zaakcentowali, że chcą zawalczyć o medal DMPJ. Jeśli tak się stanie, wówczas nawiążą do sukcesów najlepszej generacji juniorów z przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników Betard Sparty Wrocław
W niej jeździli wówczas obecni trenerzy pierwszego zespołu, Dariusz Śledź, opiekun szkółki żużlowej, Robert Jucha, a także Jerzy Mordel, Tomasz Pawelec i Marek Muszyński. Później spod ręki Ryszarda Bieleckiego wyszli jeszcze Robert Dados i Paweł Staszek, ostatnia znacząca para juniorska z Lublina. W kolejnych latach mało kto słyszał o lubelskich młodzieżowcach, a wszystko przez sytuację w klubie.
- W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych i na początku nowego wieku ś.p. Rysio Bielecki szkolił wielu młodych chłopaków. Dokonywał właściwie cudów, bo zdobywaliśmy dość dużo licencji, a zawodnicy nie mieli na czym jeździć. W klubie była straszna bieda, a zawodnicy kończyli kariery, mimo szans na dalszy rozwój - wyjaśnia Ziółkowski.
Teraz prowadzenie szkółki i pierwszego zespołu stoi na wysokim poziomie i nie powinno być powodów do obaw, że któryś z utalentowanych zawodników przepadnie przez sytuację w klubie. Dobre szkolenie i utalentowani juniorzy byli zwiastunem sukcesów Motoru Lublin. W 1990 roku wywalczyli ostatni medal MDMP (brązowy), a rok później przy udziale kilku młodzieżowców udało się osiągnąć srebrny medal DMP.
W czasie ookazów samochód rozbił je i porozrywał.