W środę Mirosław Kowalik zwolnił się ze Stali Rzeszów i więcej nie poprowadzi II-ligowej drużyny. Trener przyznał w rozmowie z naszym portalem, że czeka na wypłatę zaległego wynagrodzenia sprzed ostatnich czterech miesięcy. - I tak miał zostać przez nas zwolniony dyscyplinarnie. Najwyraźniej dowiedział się o tym i zrobił ruch wyprzedzający. Nie chcieliśmy go zwalniać przed meczem z Bydgoszczą. Miało to nastąpić później - wyjaśnia Marcin Janik, wiceprezes Stali.
W rzeszowskim klubie tłumaczą, że współpraca z trenerem Kowalikiem nie układała się dobrze. Rozstanie było więc nieuniknione. - Mamy zastrzeżenia co do pełnionych przez trenera Kowalika obowiązków oraz pracy, którą wykonywał. Poza tym mieliśmy też uwagi do jego wypowiedzi, których udzielał. Mówił o tym zresztą głośno prezes Nawrocki. W związku z tym podjęliśmy decyzję, że nikogo na siłę nie będziemy uszczęśliwiać - dodaje Janik.
Z kolei Mirosław Kowalik, składając wypowiedzenie, odniósł się do zaległości, jakie Stal ma w stosunku do niego. Były już trener przyznał, że liczy na spłatę całego wynagrodzenia. - Wydaje mi się, że trener Kowalik jest ostatnią osobą, której zależy na upublicznianiu jego rozliczeń z klubem. Nie chcę o tym głośno mówić, bo może jeszcze się opamięta. Wypłata jakichkolwiek roszczeń, o których mówi, jest uzależniona od jego dalszego postępowania. Prezes Nawrocki czeka teraz na przeprosiny pana Kowalika. Dopiero wtedy będą mogli spokojnie rozmawiać - tłumaczy prawa ręka Ireneusza Nawrockiego.
Na razie nie wiadomo, kto przejmie schedę po Kowaliku i poprowadzi Stal w kolejnych spotkaniach. To jednak nie jedyny problem klubu, który teraz musi zmierzyć się z oskarżeniami o braku wypłacalności. Janik przekonuje, że klub ma się dobrze i nie ma żadnego zagrożenia, gdy idzie o płynność finansową.
- Nie znam klubu, który byłyby rozliczony na zero. Wyniki naszej drużyny tylko potwierdzają fakt, że wszystko jest w porządku. W Stali na pewno nie jest źle. Nie ma najmniejszego zagrożenia, aby którykolwiek zawodnik odmówił startu w najbliższym meczu. Greg Hancock? Jeżeli będzie przewidziany w składzie, to na pewno pomoże naszej drużynie. Podkreślę raz jeszcze, że nie było ani przez ułamek sekundy tematu, aby jakiś zawodnik mógł nie wystartować w meczu ligowym z przyczyn finansowych. To jest wymysł pewnego dziennikarza oraz jego kolegów z redakcji - kończy wiceprezes Stali Rzeszów.
ZOBACZ WIDEO PGE Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi 2018