Przed ostatnią gonitwą Get Well Toruń trzymał w garści trzy "oczka". Czternaście punktów przewagi dawało ekipie Jacka Frątczaka powody do optymizmu. Niestety dla gospodarzy, bieg numer piętnaście nie ułożył się po ich myśli. Jason Doyle przegrał rywalizację z Kennethem Bjerre i na ostatnim łuku rozglądał się, szukając swojego kolegi z pary.
- Nie wiedziałem do końca, jak mocno muszę zwolnić Jakuba Jamroga. Potrzebowaliśmy bardzo kompletu punktów. Z drugiej strony nie chciałem, żeby doszło do niebezpiecznej sytuacji. Ostatecznie nie udało się tego dobrze zakończyć, ale pozytywna jest współpraca naszej drużyny - mówi mistrz świata.
Walka torunian o play-offy może się zakończyć niepowodzeniem. Awans do czołowej czwórki będzie możliwy tylko w przypadku pokonania na wyjeździe bardzo silnej Betardu Sparty Wrocław. - Niestety wpływ na nasz sezon miało wiele czynników. Nie pomagały nam kontuzje. Teraz większość zawodników jest w dobrej formie. Szkoda, że tak nie było przez cały rok - komentuje Jason Doyle.
ZOBACZ WIDEO PGE IMME i gorące słońce letniego żużla