Zielonogórzanie rozpoczynają kluczową dla nich fazę sezonu. Pierwszą częścią misji pt. "utrzymanie" jest wyjazdowy pojedynek w Grudziądzu. Falubaz musi stanąć na rzęsach, by wywieźć z terenu rywala co najmniej punkt bonusowy. - Zdajemy sobie sprawę z wagi tego spotkania. Zrobimy wszystko, by odjechać dobre zawody - mówi Piotr Protasiewicz w rozmowie z Radiem Zielona Góra.
MRGARDEN GKM pozytywnie zaskoczył w minionej kolejce PGE Ekstraligi, wysoko zawieszając poprzeczkę Fogo Unii Leszno. Grudziądzanie co prawda przegrali na domowym obiekcie mistrzów Polski 40:50, ale mimo wszystko zaprezentowali się nadspodziewanie dobrze.
- GKM ma lokomotywę, która ciągnie drużynę - w świetnej formie jest Artiom Łaguta. Do tego, jeśli dobre zawody pojedzie jeden lub dwóch zawodników, to robi się mecz na styku. Podobnie było w Lesznie, gdzie, jak mi się wydaje, żużlowcy Fogo Unii potraktowali spotkanie z GKM-em jako test pod kątem fazy play-off - przyznaje 43-letni żużlowiec.
Adam Skórnicki wystawił Protasiewicza pod numer "2", a jego partnerem w parze będzie Jacob Thorssell. Nie da się ukryć, że to bardzo ryzykowne rozwiązanie. - Nie patrzę na ustawienie. To pytanie do trenera, dlaczego awizował taki, a nie inny skład. Ja jestem zawodnikiem i priorytetem jest jak najlepsze przygotowanie do zawodów - zaznacza.
Jeśli Falubaz nie wywiezie z Grudziądza co najmniej punktu bonusowego, meczem o życie będzie starcie z Grupą Azoty Unią. O ile tarnowianie nie sprawią sensacji, jaką byłoby zgarnięcie pełnej puli w konfrontacji z forBET Włókniarzem Częstochowa. Wtedy zielonogórzanie już w niedzielę pożegnaliby się z PGE Ekstraligą. - Nie ma żadnej analizy. Każdy musi dać z siebie 100 procent, bo wszyscy wiemy, jaka jest sytuacja. Kalkulacja w naszym przypadku nie ma sensu - dodaje Protasiewicz.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników Betard Sparty Wrocław