Sprawa Oskara Bobera budzi ogromne emocje. Zawodnik został zawieszony przez GKSŻ, bo wpadł na badaniu alkomatem przed wyjazdowym spotkaniem Speed Car Motoru Lublin z Car Gwarant Startem Gniezno (43:47). Teraz prowadzone jest przeciwko niemu postępowanie. Bober już stracił jeden mecz. W zaległym meczu z Orłem Łódź (ma się odbyć w czwartek) i pierwszym spotkaniu fazy play-off też nie pojedzie (Motor będzie rywalizował w niedzielę z Lokomotivem Daugavpils), bo GKSŻ zdecydowała, że potrzebuje około tygodnia, by raz jeszcze przemyśleć sprawę i wydać wyrok.
Najbliższy tydzień z pewnością nie będzie spokojny dla przewodniczącego GKSŻ Piotra Szymańskiego. Krzysztof Cegielski, szef stowarzyszenia zawodników, mocno lobbuje za tym, żeby nie karać Bobera zawieszeniem. Cegielski jest zdania, że po tragicznej śmierci Tomasza Jędrzejaka trzeba zaciągnąć hamulec i podejść do żużlowców z większym zrozumieniem. Nie wszyscy jednak podzielają ten pogląd.
Do GKSŻ trafiają i takie opinie, że kara dla Bobera być musi, bo w innym razie będzie przyzwolenie na picie alkoholu, a w żużlu taki wybryk powinien być traktowany, jako bardzo poważne wykroczenie. Sport jest sam w sobie niebezpieczny, a udział zawodnika będącego pod wpływem zwiększa ryzyko. Gdyby Bober nie został przyłapany, to normalnie wystąpił w meczu i jechałby na podwójnym gazie.
Na razie GKSŻ nie zdecydowała jednak, jaka będzie kara. Bober stracił jeden mecz, straci kolejne, ale dalej może być różnie. Z jednej strony jest rozważane minimum miesięczne zawieszenie (wróciłby na drugi mecz finału, gdyby Motor do niego awansował), z drugiej wyłącznie finansowa kara. Gdyby decyzja miała być podjęta dziś, to byłoby zawieszenie, choć nie wiadomo, jak długie. Jednak przez najbliższy tydzień wiele może się zdarzyć i cała ta optyka może zostać wywrócona do góry nogami.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po grudziądzku