Zbigniew Rozkrut: Mam do prezesa Sadego pretensje. Jego szczęściem jest to, że nie ma go kto zastąpić (wywiad)

WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: Łukasz Sady, prezes Unii Tarnów
WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: Łukasz Sady, prezes Unii Tarnów

Zbigniew Rozkrut krytycznie ocenia działania prezesa Unii Tarnów. Lista grzechów Łukasza Sadego jest długa. Konflikt z władzami miasta i Januszem Kołodziejem, brak nowych sponsorów, a do tego spadek z PGE Ekstraligi. To wszystko obciąża jego konto.

Jakub Czosnyka, WP SportoweFakty: Co dla Unii Tarnów oznacza spadek z PGE Ekstraligi?

Zbigniew Rozkrut, były prezes Unii Tarnów: Historie ligowych degradacji przeżywałem już wielokrotnie. Żużlem interesuję się od 60 lat, więc dla mnie to ani nowość, ani szok. Natomiast faktem jest, że ten spadek wcale nie musiał nastąpić. I to jest smutne. Tarnów to nie Leszno, czy Gorzów. Wiemy przecież, w jakich uwarunkowaniach ta dyscyplina funkcjonowała w tym mieście w ostatnich latach.

[b]

No dobrze, ale czy można obawiać się o przyszłość żużla w Tarnowie?[/b]

To się okaże, ale uważam, że były gorsze momenty w historii. Na przykład w latach 90- tych klub po spadku został ogołocony ze wszystkiego. W warsztacie nie było ani jednej śrubki. Ale dyscyplina przetrwała, a Unia później była nawet mistrzem Polski. W sporcie tak bywa, że są wzloty i upadki. Mnie tylko smuci fakt, że w tym roku naprawdę była realna szansa, żeby się utrzymać. Szkoda, że cieniem na to wszystko kładła się sprawa przebudowy stadionu. Nie wiadomo, czy w sytuacji gdyby drużyna uniknęła spadku, to czy klub otrzymałby licencję.

W Tarnowie rozpoczęło się rozliczanie winnych. Na pierwszy rzut poszli trenerzy - Paweł Baran i Mirosław Cierniak. Słusznie z nimi się pożegnano?

Jeśli dzieje się coś niedobrego, to zawsze musi znaleźć się winny. Powiedzmy sobie jednak szczerze, że sztab szkoleniowy Unii nie był wysokich lotów. To nie podlega wątpliwości. Zawsze powtarzam, że w żużlu nie ma trenerów. Nie wiem, skąd utarło się to słowo. Ani Cieślak, ani Chomski czy Baron, to nie są trenerzy. To są menadżerowie, którzy prowadzą profesjonalną drużynę. Co innego w piłce nożnej, gdzie trener rzeczywiście ustala choćby nawet taktykę i ma do wyboru ponad 20 zawodników. W żużlu obracamy się wokół ośmiu zawodników. Dlatego menadżer żużlowy powinien pilnować taktyki. I tutaj mam zastrzeżenia do Barana. On nie potrafił prowadzić zespołu, przewidując, co się stanie 3-4 wyścigi później.

ZOBACZ WIDEO Tomasz Dryła, nSport+: W piątce najlepszych trenerów widziałbym Adama Skórnickiego

Błędy taktyczne trenerowi Baranowi wytykane były już od dawna.

Dla mnie wzorem pod tym względem jest Cieślak. W ostatnim meczu Włókniarza w Tarnowie, kiedy stracił Lindgrena, potrafił pięć razy zastosować rezerwę taktyczną. Jestem przekonany, że od początku wiedział, kto i kiedy będzie zmieniał Szweda aż do końca zawodów. W Tarnowie czegoś takiego nie było. Baran nie potrafił dostosowywać się do określonych sytuacji. Przeprowadzał zmiany po fakcie - na tej zasadzie, że drużyna przegrywa sześcioma punktami, no to wtedy wprowadza rezerwę. A kto z niej jedzie? Ten kto wygrał ostatni bieg. Tak niestety nie można robić.

Fakty są takie, że umiejętne roszady taktyczne mogły dać Unii utrzymanie.

Najgorsze jest to, że do utrzymania zabrakło nie tyle co jednego punktu meczowego, ale przede wszystkim biegowego. Mam tu na myśli sytuację z Torunia. Jak można było dopuścić do tego, żeby Nicki Pedersen nie wystartował sześć razy? To już nie błąd, a wielbłąd. A jeszcze na trzy biegi przed końcem można było pewne sytuacje przewidzieć i Duńczyk spokojnie mógłby wystartować z rezerwy. To jest taktyka, tu trzeba przewidywać. Na tym niestety polegało nieszczęście Unii Tarnów.

Mam wrażenie, że prezes Łukasz Sady, który zwolnił sztab szkoleniowy, sam chce sobie wyczyścić ręce. Przecież to on rządzi tym klubem i to on w głównej mierze był odpowiedzialny za budowę drużyny.

A czy pan kiedykolwiek spotkał się z taką sytuacją, żeby ktoś, kto może na kogoś zwalić winę, nie zrobił tego? Zawsze tak jest. Powiem panu, że jako kibic Unii i mieszkaniec Tarnowa mam do Sadego pretensje. On, jako prezes Zarządu klubu nie miał prawa wchodzić w konflikt z władzami miasta. W innych ośrodkach żużlowych czegoś takiego nie ma. A w Tarnowie ciągły konflikt. Na co to komu potrzebne? To są podwaliny całej tej sytuacji, w której Unia teraz się znajduje. Powiem więcej. Jak można było dopuścić do konfliktu z Kołodziejem? To jest niedopuszczalne. Nie rozstrzygam, kto jest w tej sprawie winny. Tarnowski żużel powinien być ponad takim podziałami. A tymczasem zajmujemy się duperelami, kto i co powiedział. Po to istnieje rozum w głowie, aby można było porozmawiać.

Lista nieudolności prezesa Sadego jest znacznie dłuższa. Od lat bazuje na wsparciu finansowym Grupy Azoty, a nie zdołał przy tym załatwić żadnego większego sponsora. Powinien więc podać się do dymisji?

Większa część kibiców jest za takim rozwiązaniem. Grupa Azoty z tarnowskim żużlem związana jest od zawsze. Jednak bez dwóch zdań przydałby się jeszcze jeden większy sponsor. W innych ośrodkach to miasto opiekuje się żużlem. Leszno jest o połowę mniejsze od Tarnowa, a magistrat potrafi wyłożyć miliony na tę dyscyplinę. Dlaczego tak samo nie ma w przypadku Unii? Poza tym pamiętajmy, że żużel to jedna z niewielu rzeczy, która może rozsławiać Tarnów w skali kraju. Widocznie panuje jakaś niemoc. Klub powinien dogadywać się z prezydentem. Tego brakuje od lat.

Prezes Sady trochę mi przypomina takiego spasionego kota. Doskonale wie, że Grupa Azoty i tak będzie wspierać klub i to zdaje się go zadowalać. Jak mantrę powtarza, że trudno jest pozyskać większego sponsora, a przecież parę lat temu takich nie brakowało. Choćby nawet Tauron czy Strabag...

Ależ oczywiście. Była też firma Okocim. Zabrakło niestety w Tarnowie człowieka, który był idealnym prezesem. Chodzi o św. p. Szczepan Bukowski. To była niezwykle obrotna osoba. Miał dobre kontakty z miastem, Grupą Azoty i innymi sponsorami z zewnątrz. Do tego świetne relacje w światku żużlowym. Sady wychodzi z założenia, że ma pieniądze z Azotów oraz mniejszych sponsorów i tego się trzyma. Kalkuluje, że w tych granicach musi się obracać. Nic więcej nie zrobi, a do tego rozkłada ręce. Jego "intensywna" działalność na zewnątrz jest, jaka jest. Wszyscy to widzimy.

Najgorsze, że w tarnowskim środowisku nie widać żadnego następcy, a Łukasz Sady doskonale zdaje sobie z tego sprawę i czuje się pewny.

Zgadzam się. Rozmawiałem z wieloma ludźmi na ten temat i faktycznie - nie ma kogoś takiego. Sady ma to szczęście, że tkwi na tym stanowisku, bo nie ma kto go zastąpić. Nawet, gdyby Rada Nadzorcza go zdymisjonowała, to pewnie nie miałaby kogo powołać na jego miejsce. Obecny prezes jest teraz pod ostrzałem, ale trzeba mieć alternatywę. Przeczytałem ostatnio, że należy go wywieźć z klubu na taczkach. Tylko pytanie, kogo w zamian wwieźć.

Może ktoś z Grupy Azoty?

Moim zdaniem tak właśnie powinno być. Szkopuł polega jednak na tym, że Grupa Azoty jest ogólnopolską korporacją. W czasach, kiedy były Zakłady Azotowe Tarnów, jeszcze przed ich reorganizacją, wtedy mogliśmy mówić o takiej sytuacji. Zresztą tak właśnie było, że prezesami Unii stawali się pracownicy z ramienia Azotów. Teraz realia się zmieniły.

Ostatnio, kiedy Unia spadła z PGE Ekstraligi, błyskawicznie do niej wróciła. Teraz będzie podobnie, czy jednak można zapomnieć o takich planach?

Nie widzę ciśnienia na powrót. Nie ma stadionu, sponsorów, nie wiadomo co z drużyną, a do tego klimat wokół żużla, który teraz po spadku na pewno się nie polepszy, a raczej pogorszy. Tutaj może dotykamy nawet spraw politycznych. Zobaczymy, kto wygra najbliższe wybory i jak stosunek będzie miał do żużla.

Wygląda na to, że przyszłość nie rysuje się w najlepszych barwach.

Sytuacja rzeczywiście nie wygląda dobrze. Sądzę, że najbliższe dwa - trzy sezony to będzie czas na przetrwanie. Wiadomo, że kibice będą oczekiwać awansu, ale z tym może być różnie. Dodam na koniec, że nie chciałbym, aby wokół tarnowskiego żużla wytworzył się konfliktowy klimat. Najważniejsze, żeby była mobilizacja ze wszystkich stron. I klubu, i miasta i sponsorów, aby dźwigać Unię Tarnów do góry.

Źródło artykułu: