Mało kto spodziewał się, że gnieźnianie postawią taki opór przy Gliwickiej w Rybniku. Ostatecznie niespodzianki nie było, bowiem gospodarze przechylili szalę na swoją korzyść, ale nieźle się przy tym napocili, bo drużyna z pierwszej stolicy Polski dawała z siebie wszystko. Wynik jest wysoki (52:38), ale różnica zrobiła się spora, gdy było już po herbacie i z przyjezdnych zeszło powietrze.
Telewidzowie z kolei nie przypuszczali zapewne, że zostaną uraczeni niebanalnym komentarzem w wykonaniu Ryszarda Dołomisiewicza. Były znakomity wychowanek Polonii Bydgoszcz i reprezentant Polski ze swoim "show" ruszył już przed drugim biegiem, gdy nagle zaczął opowiadać o jednej z rybnickich podprowadzających. Później przybliżył sylwetki wszystkich pań zapraszających zawodników do wyścigu, poinformował między innymi o tym, czym się zajmują, bądź jakie mają pasje. Naturalnie doceniał też ich urodę. - Jeżeli Jurica Pavlic zawali ten wyścig, to będziemy wiedzieli, że zapatrzył się na podprowadzającą - mówił przed biegiem szóstym. Co ciekawe, Chorwat dojechał do mety... ostatni.
Wcześniej jednak, w trzeciej odsłonie dnia, Pavlic przeciskał się na pierwszym łuku. Zawodnik gości umiejętnie balansował ciałem i wcisnął się na drugie miejsce. - Tam było ciasno jak na Zakopiance - podsumował szarżę chorwackiego żużlowca Dołomisiewicz. Za chwilę natomiast dzięki niemu mogliśmy się oczami wyobraźni przenieść do... Rio de Janeiro. - Adrian Gała na pierwszym polu może się poczuć jak na plaży Copacabana. Już tylko tam padają słoneczne promienie - zrelacjonował.
Nawiązań do rajskich wakacji, wypoczynku i przyjemnych form spędzania wolnego czasu było więcej. Korzystając z jednej z przerw, Tomasz Lorek przeprowadził wywiad z Norbertem Krakowiakiem. Sama rozmowa nadzwyczajna nie była, ale Ryszard Dołomisiewicz i tak potrafił wprowadzić rozluźniający akcent. - Norbert Krakowiak ma taką muskulaturę, że jak idzie na plażę to musi uważać, aby nie porwały go mewy - oznajmił. Kilkanaście minut później były nawiązania do mechaniki.
Ku uciesze kompletu publiczności przy Gliwickiej w Rybniku, ROW wygrał bieg dziesiąty podwójnie. Para Andrzej Lebiediew - Mateusz Szczepaniak poradziła sobie z Adrianem Gałą i Maksymilianem Bogdanowiczem. - Szczepaniak zamiast szyi miał chyba łożysko, bo jego głowa kręciła się niemalże o 360 stopni - w taki sposób Ryszard Dołomisiewicz skomentował postawę zawodnika gospodarzy w tej gonitwie.
Po 13 biegach stało się jasne, że do finału Nice 1. Ligi Żużlowej wjedzie ROW Rybnik. - Lubelskie koziołki ostrzyły sobie różki na rybnickie Rekiny i najwyraźniej się nie pomylili - stwierdził bohater tego artykułu nawiązując oczywiście do tego, że w decydującym o awansie do PGE Ekstraligi dwumeczu pojadą Speed Car Motor Lublin i właśnie rybniczanie. Z kolei zespół gnieźnieńskiego Startu, dla którego sezon został zakończony, pożegnał następującymi słowami: - Mogą wracać do chałup, wskoczyć w ciepłe kapcie i czekać do wiosny.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Dryła, nSport+: W piątce najlepszych trenerów widziałbym Adama Skórnickiego
tylko wlasnie tak, norma Czytaj całość