Włókniarz: Król "Lion" Madsen wodzem lwiego stada i kosmiczny Szwed, który zszedł na ziemię (noty)

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Leon Madsen (z prawej) w rozmowie z Michałem Finfą
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Leon Madsen (z prawej) w rozmowie z Michałem Finfą

Leon Madsen w decydującym momencie wprowadził forBET Włókniarz Częstochowa do play-offów. Sukcesu nie byłoby jednak bez "kosmicznego Szweda" czy niechcianego przed sezonem przez kibiców Adriana Miedzińskiego. Oto całoroczne cenzurki Lwów.

Leon Madsen. Niewielki ciałem, ale wielki duchem! Za nim jeszcze lepszy sezon niż poprzedni. Został drugim najskuteczniejszym zawodnikiem PGE Ekstraligi i mistrzem Europy. Zawsze zahartowany i ambitny w walce o punkty dla Włókniarza. Przykład? Noc przed meczem z Falubazem w Częstochowie spędził w łazience, bo miał kłopoty trawienne. Nazajutrz natomiast trzasnął komplet 15 punktów. Jasne, że liczby na jego koncie bankowym muszą się zgadzać, ale skoro wszystko jest w porządku to oddaje całego siebie. W Tarnowie też tak było i do dziś są mu tam wdzięczni. We Włókniarzu motywuje kolegów, z zaciśniętymi kciukami ogląda ich wyścigi, krzyczy i skacze z radości w momentach, które na to pozwalają. Lider i kapitan z krwi i kości. Zapisał się w historii klubu, wprowadzając go i to dosłownie, do fazy play-off. Nikt mu w Częstochowie nie zapomni tej szarży na Antonio Lindbaecku w ostatnim wirażu. Trybuny przeszły wtedy z piekła do nieba. Była euforia i łzy szczęścia, a on sam zapracował sobie na miano "Liona", czyli Lwa.

Fredrik Lindgren. Druga najważniejsza postać w zespole. Bez jego fenomenalnego początku sezonu Włókniarz mógłby o play-offach pomarzyć. W pierwszych meczach zapracował sobie na miano kosmity, bo nie przejeżdżał obok rywali, tylko przelatywał. Wszyscy zbierali szczęki z podłogi tym bardziej, że mówiono, iż częstochowianie biorą kota w worku. Szwed pod koniec zeszłego sezonu bardzo poważnie się przecież porozbijał i nie było wiadomo, czy wróci do jazdy na start rozgrywek. Wrócił i był bezlitosny dla przeciwników. W końcu jednak wrócił z kosmosu, pojawiły się problemy ze zdrowiem po upadku w Tarnowie i końcówka była dla niego drogą wyboistą.

Adrian Miedziński. Miał być bunt kibiców i bojkot ze względu na przejście nielubianego przez większość fanów Włókniarza Miedzińskiego, a skończyło się na tym, że nie było mowy o wypuszczeniu go z klubu po tylko jednym sezonie. Był takim moment, kiedy przekonał do siebie kibiców Lwów - domowy mecz z Get Well Toruń. W 14. biegu świetnie rozpracował parę Rune Holta - Jason Doyle, wygrał wyścig, w którym jechał trzeci. Wówczas przesądził o wygranej Włókniarza. Plus za zaangażowanie w drużynę i wspieranie kolegów. Jak przecież było trzeba, to pierwszy pospieszył do Tobiasza Musielaka i użyczył mu sprzętu. Minus jednak za play-offy. Poza meczem w Gorzowie, gdzie Lwy jechały już o nic, zaprezentował się po prostu słabo.

Matej Zagar. Z komandosem jest ten problem, że nigdy nie wiadomo, kiedy pozytywnie zaskoczy, a kiedy kompletnie zawali. Dla przykładu, bieg numer 10 ze starcia Włókniarza z Fogo Unią Leszno. To po nim Tomasz Dryła komentujący to spotkanie dla nSport+ zastanawiał się, czy jest na meczu żużlowym czy w jakimś filmie sci-fi. Wygrał go Zagar po kapitalnym boju z Emilem Sajfutdinowem i Dominikiem Kuberą. Słoweniec potrafił jednak jechać w play-offach do Wrocławia, gdzie prawdopodobnie dysponował najszybszym motocyklem i gdzie prowadził w każdym wyścigu, a zdobył tylko 8 punktów. Ta nierówność powoduje, że z mieszanymi uczuciami przyjęto informację, że zostaje on we Włókniarzu na kolejny rok.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2018: finał Fogo Unia Leszno - Cash Broker Stal Gorzów

Michał Gruchalski. Darek Ostafiński przyznał, że żałuje, iż nie optował za tym, aby junior Włókniarza znalazł się w gronie wyróżnionych do tytułu młodzieżowca sezonu, który zostanie wyłoniony podczas gali PGE Ekstraligi. I dobrze, że sumienie go gryzie, bo częstochowianin zwłaszcza ostatnimi występami zasłużył sobie na nominację bardziej niż Rafał Karczmarz czy Daniel Kaczmarek, a przecież już wcześniej potrafił np. wygrać w Lesznie bieg juniorski z Bartoszem Smektałą i Dominikiem Kuberą. W tym samym starciu Piotr Pawlicki musiał ratować się faulem (niezauważonym przez sędziego), aby go wyprzedzić. W półfinale z gorzowską Stalą był najlepszy wespół z Madsenem, zaś w konfrontacji z wrocławianami przywiózł za sobą Taia Woffindena, prawdopodobnie trzykrotnego mistrza świata oraz byłego już mistrza świata juniorów Maksyma Drabika. Włókniarz musi w niego dalej inwestować, bo widać, że to się opłaca.

Tobiasz Musielak. Początek miał obiecujący, ale skończyło się na tym, że w statystykach widnieje jako najgorszy sklasyfikowany senior. Momentami wyglądało to tak, że Włókniarz jechał czterema seniorami i Michałem Gruchalskim. Chyba nadszedł czas na odpoczynek od PGE Ekstraligi i poszukanie formy na zapleczu. Nie będziemy się nad nim pastwić, bo Tobiasz nie chodził po niepowodzeniach z uśmiechem od ucha do ucha. Doskonale wie, że sezon nie poszedł po jego myśli. Przerwa od elity być może pozwoli złapać mu oddech.

Andreas Lyager, Bartosz Świącik, Adrian Woźniak, Mateusz Świdnicki. Duński rezerwowy Włókniarza otrzymał kilka szans, gdzieniegdzie pokazał się nieźle, jak choćby w Gorzowie, ale Ekstraliga to jednak jeszcze dla niego za wysokie progi. Jeśli chodzi o drugiego juniora w zestawieniu Lwów, w większości meczów była to kula u nogi Włókniarza. Świącik, który jeździł najwięcej, miewał dobre momenty, jak w konfrontacji z gorzowską Stalą w rundzie zasadniczej czy starciu z grudziądzkim GKM-em, ale potrafił też przegrać z debiutantem na własnym torze (mecz z Falubazem i porażka z Damianem Pawliczakiem).

Marek Cieślak. Gdy w początkowej fazie sezonu jak z nut jechał Fredrik Lindgren, nie miał za wiele do roboty, choć trzeba przyznać, że sprytnie umieszczał go na wyjazdach pod numerem czwartym, co w ostatniej serii startów przed biegami nominowanymi miało bardzo ważne znacznie. Między innymi dzięki temu manewrowi udało się odrobić dużą stratę w Grudziądzu. Zmiany były z reguły przemyślane, choć tu można wrzucić kamyczek do ogródka szkoleniowca, bo trudno racjonalnie wyjaśnić fakt, że w Gorzowie w półfinale do biegu nominowanego desygnował Lyagera, który miał bardzo długą przerwę. Albo należało dać Musielaka, albo wcześniej nie zmieniać Duńczyka. Co do toru w Częstochowie to wszyscy są zgodni, że był on odpowiednio przygotowywany i umożliwiał świetne ściganie. Na minus to, że nie udało się trenerowi Cieślakowi wydobyć potencjału z Tobiasza Musielaka i na pewno niepotrzebna była ta szopka po ostatnim meczu, gdy trener twierdził, że nie może dogadać się z władzami klubu.

forBET Włókniarz Częstochowa 2018

ZawodnikŚrednia notMeczeBiegiPunktyBonusyŚrednia biegowa
Leon Madsen 4,72 18 97 227 10 2,443
Fredrik Lindgren 4,29 18 89 183 9 2,146
Adrian Miedziński 3,50 18 89 126 22 1,663
Matej Zagar 3,31 17 78 121 14 1,731
Michał Gruchalski 3,11 18 65 71 6 1,185
Tobiasz Musielak 2,28 18 64 54 17 1,109
Niesklasyfikowani
Bartosz Świącik 2,00 12 31 9 3 0,387
Mateusz Świdnicki 2,00 3 8 1 0 0,125
Andreas Lyager 1,75 18 10 5 0 0,500
Adrian Woźniak 1,50 3 9 2 0 0,222
Komentarze (3)
avatar
Draumr
6.10.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie lubię Leosia, ale doceniam to jakim jest zawodnikiem. Faktycznie zasłużył sobie na wyróżnienie. Tylko, że Włókniarz to nie tylko Madsen, ale również inni zawodnicy. Wszyscy zasłużyli na wyr Czytaj całość
avatar
StGforever To moja drużyna
5.10.2018
Zgłoś do moderacji
0
4
Odpowiedz
cielak to zwykla popierdulka nie trenr 
Leszek Wojciechowski
5.10.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
4 miejsce - nie warto czytać wypocin redaktore - totalna porażka - wina? tofler nie spełnił założeń a traneiro jak we mgle ja niestety dałem się nabrać i przeczytałem , ale nie polecam