Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty : Patrząc na doniesienia przed okresem transferowym wychodzi na to, że Zdunek Wybrzeże znów będzie miało młody skład. Czy w żużlu, na poziomie klubu pierwszoligowego, można mówić o budowaniu perspektywy poprzez perspektywiczny skład?
Tadeusz Zdunek, prezes Zdunek Wybrzeża Gdańsk: Oczywiście że tak, wszystko zależy od wyszukiwania odpowiedniego składu, rozwijającego się wraz z klubem. Dwóch naszych seniorów wyprzedziło ten rozwój i dziś przechodzą do PGE Ekstraligi. Trudno nam stawać w opozycji do ich ambicji i planów. Mieli być tam z nami, ale my niestety nie zrealizowaliśmy celu. Nie mieliśmy odpowiedniego wsparcia w Polakach i to na polskich wzmocnieniach skupiliśmy się na rynku. Wszyscy nasi podstawowi obcokrajowcy kwalifikowali się do jazdy w PGE Ekstralidze i na tego typu żużlowcach chcemy też zbudować nowy skład.
Po porażkach, kibiców na stadionie im. Zbigniewa Podleckiego było mniej. Teraz do tego zabrano im dwóch idoli. Nie boi się pan o frekwencję?
Przyjdą nowi idole i to oni muszą ściągnąć kibiców. To zupełnie normalne. Ja też jestem zawiedziony tym, że tak pojechaliśmy. Szczególnie że poprzedni sezon pokazał, że stać nas było na dojście do finału i gdyby nasz zawodnik, Hubert Łęgowik w odpowiednim momencie zbiegł z toru, a nie machał sędziemu rękoma, bylibyśmy w PGE Ekstralidze. Z perspektywy kolejnego roku stwierdzam, że to byłoby jednak za szybko. Teraz jesteśmy organizacyjnie przygotowani jeszcze lepiej i jeśli awansujemy, to nie po to by spaść. Dziś kluby ekstraligowe cechują się dużą solidnością i bardzo trudno namówić zawodnika do zmiany barw. Zobaczmy jak trudno przebiega budowa Motoru Lublin i jak trudną przeprawę wieszczą lublinianom eksperci - to dlatego, że awansowali trochę za szybko.
Czy w Zdunek Wybrzeżu, w 2019 roku będą zawodnicy, którzy jak Michelsen i Thomsen mają realną szansę na to, by po roku jazdy w Gdańsku, móc zaistnieć w PGE Ekstralidze - niezależnie od tego, czy klub awansuje?
Odpowiedź na to pytanie będziemy znali pewnie za rok. Jestem zdania, że aby osiągnąć sukces, trzeba podejmować czasem dość nieoczywiste decyzje. Rokrocznie stawiamy przede wszystkim na potencjał, który widzimy w zawodnikach. O personaliach na razie nie mogę mówić, bo przyjęliśmy strategię, że podamy nazwiska 6 listopada podczas spotkania ze sponsorami. W drużynie będą tacy zawodnicy, którzy chcą się odbudować po to, by w niedalekiej przyszłości startować w klubach ekstraligowych. Liczymy na to, że ponownie żużlowcy Wybrzeża będą dodawać kolorytu tej lidze.
Czy nie obawiacie się tego, że tacy żużlowcy znów łatwo odejdą z zespołu?
Trzeba pamiętać o tym, że budujemy ten zespół dla kibiców. Chcemy im dać zawodników, którzy w Gdańsku będą budowali swoją pozycję w żużlowym świecie. Zasadniczo liczymy na dobry wynik całej drużyny, nie tylko poszczególnych żużlowców, ale jak będzie dziś - nikt z nas nie wie. My mamy pewne walory, których nie mają inne kluby ekstraligowe - to choćby logistyka, bo zawodnicy startujący w Szwecji i w Danii mogą mieć swoją bazę w Gdańsku i to bardzo dobra karta przetargowa w negocjacjach. Nie jesteśmy krezusem finansowym i musimy szukać innych walorów. Nie możemy proponować juniorowi kilkaset tysięcy złotych za podpis jak robią niektóre kluby, bo to jest nielogiczne. Wolimy poszukać rozwojowych, perspektywicznych zawodników i iść wraz z nimi do przodu.
A czy tak naprawdę Zdunek Wybrzeże idzie do przodu? To kolejny rok w Nice 1.LŻ. Czy nie zapuściliście w tej lidze korzeni zbyt mocno?
Całe zaplecze i zaufanie sponsorów buduje się latami, choć rozumiem zniecierpliwienie naszych sympatyków. Nasz budżet rok po roku jest jednak coraz wyższy. Ten na 2019 rok będzie znowu o kilkaset tysięcy złotych wyższy niż ten, którym dysponowaliśmy w 2018 roku. Daje nam to swobodę działania. Przez pierwsze trzy lata spłacaliśmy długi z poprzednich lat i też było to duże obciążenie, które nas hamowało. Te problemy z przeszłości odzywały się na każdym kroku. Dopiero ten sezon był pierwszym, w którym zaczęliśmy od zera.
Jakiego rzędu będzie to budżet?
Ciężko powiedzieć, około 15 procent wyższy niż w minionym sezonie. O kwotach nie będę się jednak wypowiadał. Zostają praktycznie wszyscy sponsorzy z ubiegłego sezonu, dochodzą nowi i gromadzimy coraz większe fundusze. Cały czas jednak przed nami wiele pracy. To nie jest plan na miesiąc czy rok. Cały czas budujemy podstawy klubu na lata. Jeśli zrobimy kolejny krok sportowy to nie chcemy się już cofać. Wiem jednak, że kibice chcą sukcesu już teraz i doskonale ich rozumiem.
Szukacie jako klub innego sponsora tytularnego?
Cały czas prowadzimy rozmowy i nie jest tak, że ja muszę być sponsorem tytularnym. Jest o to jednak ciężko, bo w Gdańsku nie ma wielkiego przemysłu, a do tego czasami o kwestii wejścia w sponsoring decydują inne kwestie. My mamy w Gdańsku dwie duże spółki skarbu państwa, czyli Energę i Lotos. Energa nie może sponsorować żużla ze względu na sponsora tytularnego Ekstraligi, natomiast Grupa Lotos po wycofaniu się z całego gdańskiego sportu, powoli do niego wraca. My się na nikogo nie zamykamy.
Czy nie martwi pana liczba gdańskich juniorów? 2019 rok w gronie juniorów zaczyna tylko jeden wychowanek Wybrzeża w wieku od 15 do 21 lat, a klub niezmiennie szczyci się szkoleniem.
Grupa Lotos wycofała się ze sponsoringu miniżużla, przez co wielu zawodników wycofało się z jazdy. My swoją drogą popełniliśmy błąd, skupiając się właśnie na miniżużlu. Tam poświęcaliśmy wiele środków. Od 6-7 roku życia, do momentu zdania licencji mija bardzo długi okres i jest to ryzyko. Prawda jest taka, że często ci nawet najbardziej utalentowani chłopacy rezygnują z jazdy jeszcze przed normalnym torem. Teraz skupiamy się przede wszystkim na starszych zawodnikach, powyżej 10 lat. Mamy grupę chłopców, którzy rokują i jeśli będą mieli zapał to będą naturalnymi następcami Karola Żupinskiego.
ZOBACZ WIDEO Jamróg: Nie mam wyrobionej marki. Wciąż muszę coś komuś udowadniać