- Można powiedzieć, że wszystko było transparentne od samego początku - mówi w rozmowie z naszym portalem Jacek Frątczak. - W przypadku tego transferu swoje trzy grosze wtrącili Janusz Kołodziej i Krzysztof Cegielski, do których mam pełne zaufanie. Oni rekomendowali rozwiązanie, na które się zdecydowaliśmy. Przyznam, że taka sugestia bardzo mi odpowiadała - wyjaśnia menedżer Get Well.
Dla Frątczaka wypożyczenie Kiełbasy do Orła było najlepszym rozwiązaniem. Menedżer torunian mocno współpracuje z łódzkim klubem. W ubiegłym roku Get Well rywalizował w meczach sparingowych z drużyną Janusza Ślączki. Tak było przed sezonem, jak i w trakcie rozgrywek. Poza tym żużlowcy Orła regularnie pojawiali się na Motoarenie, kiedy torunianie potrzebowali przetarcia przed ważnymi meczami ligowymi.
- Orzeł to klub, z którym zawsze miałem po drodze - wyjaśnia Frątczak. - Przede wszystkim chodzi o to, że bardzo szanuje dokonania prezesa Witolda Skrzydlewskiego. W przypadku Kamila pewne rzeczy udało się pogodzić. Janusz i Krzysztof prawdopodobnie już wcześniej prowadzili jakieś rozmowy z Orłem. Cieszę się, że tak to rozwiązaliśmy - tłumaczy.
- Czujemy się komfortowo, bo wiemy, że Kamil trafia do klubu, który jest dobrze prowadzony. Nie bez znaczenia była dla nas również osoba trenera Lecha Kędziory, którego uważamy za fachowca. A co do łodzian, to oni też powinni na tym skorzystać, bo zawodnik zostanie przez nas przygotowany w sposób kompletny. Gwarantujemy, że jego sprzęt będzie na ekstraligowym poziomie - wyjaśnia menedżer Get Well.
ZOBACZ WIDEO Kołodziej o tym, jaki ma problem z Hampelem: "Nadziewam się na jego szprycę"
Skoro Toruń ma takie dobre kontakty z Łodzią, to czemu nie udało się im kupić J. Miśkowiaka?