Od jakiegoś czasu sporo pisze się o zaległościach Stali wobec różnych osób. Z tego powodu pracę w Rzeszowie przedwcześnie zakończył Mirosław Kowalik. Na zadłużenie narzekał też Nicklas Porsing, a wdowa po Tomaszu Jędrzejaku nadal nie otrzymała pieniędzy. Tłumaczenia działaczy są przeróżne, od problemów z przelewami, aż po zagubione faktury. Kwestią czasu jest informacja, że worek z pieniędzmi z klubowej kasy porwało UFO i niestety środki zniknęły. Za chwilę Stali mogą skończyć się wymówki.
Mimo tej niezbyt dobrej opinii, jaką klub ma w środowisku, wielu żużlowców podpisało tam kontrakty. Jednym z nich jest Joel Andersson. - Czekam na swoją szansę w Stali. Mi osobiście ten klub wygląda na poważny i dobrze zorganizowany. Mój menedżer dowiedział się, że zespół poszukuje nowych żużlowców i właśnie tak trafiłem do Rzeszowa. Z niecierpliwością wyczekuję startu nowego sezonu - mówi. Widać, że Szwed chce odciąć się od obecnej sytuacji klubu i skupić się na sporcie.
Kadra Stali jest bardzo szeroka. Oprócz uznanych nazwisk, takich jak Greg Hancock, Linus Sundstroem czy Kai Huckenbeck są tam między innymi Josh Grajczonek, Ernest Koza i Karol Baran. Czy zatem Andersson nie obawia się, że dla niego miejsca w składzie może zabraknąć? - To zawsze utrudnienie, gdy ma się tylu rywali. Pozostaje mi tylko udowodnić, że to ja zasługuję na swoją szansę. To właśnie mam zamiar zrobić - ambitnie zapowiedział.
ZOBACZ WIDEO Kacper Woryna: Nie wyobrażam sobie klubu bez prezesa Mrozka. On zna się na żużlu, a takich ludzi brakuje
Stal nie przegrała żadnego meczy w 2 lidze.
Jazda jest ich pracą i zarazem ich dochodem finansowym.
W Stali ponoć nie płacą a zawodnicy i tak tam je Czytaj całość