Jurica Pavlic zdziwiony liczbą ofert. Dzwonili do niego nawet z PGE Ekstraligi (wywiad)

WP SportoweFakty / Tomasz Kordys / Na zdjęciu: Jurica Pavlic
WP SportoweFakty / Tomasz Kordys / Na zdjęciu: Jurica Pavlic

Kluby dzwoniły do Juricy Pavlica, ale Chorwat nie zdecydował się na opuszczenie Car Gwarant Startu Gniezno. - Nawet się nie zastanawiałem - mówi obcokrajowiec czerwono-czarnych, którego założeniem na przyszły rok jest dalsza zabawa żużlem.

Mateusz Domański, WP SportoweFakty: Został pan nowym kapitanem Car Gwarant Startu Gniezno. Jest to dla pana wyróżnienie?
Jurica Pavlic, zawodnik Car Gwarant Startu Gniezno:

Powiedzmy, że to jest taka formalna roszada. Nic to nie zmienia. Rozmawiałem o tym z Mirkiem (Jabłońskim - dop. red.). Dysponuje on dużym doświadczeniem. Chciałbym, żebyśmy wspólnie byli kapitanami. Podejście Mirka do żużla i jego pomoc jest bardzo ważna. Dużo daje każdemu zawodnikowi, a już najbardziej młodym. Niektóre rzeczy lepiej wie Mirek, inne ja. Postaramy się, aby atmosfera w drużynie była jeszcze lepsza niż w tym roku.

Zdecydował się pan na pozostanie w Starcie Gniezno, ale czy pojawiały się oferty z innych klubów?

Tak, jednak nawet się nad nimi nie zastanawiałem.

Jakiś klub z PGE Ekstraligi też dzwonił?

Pojawiły się zapytania. Przyznam, że trochę się zdziwiłem, ile tych kontaktów było. Z tym, że ja już chyba praktycznie w sierpniu wiedziałem, że zostaję w Gnieźnie.

Co miało kluczowy wpływ na tę decyzję?

Atmosfera i działacze. Słowo jest tu ważniejsze niż papier.

Domyślam się, że pańskie nastawienie się nie zmienia. Zabawa żużlem i turystyka na wyjazdach.

Można z tego żartować, ale to w jakiś sposób działa. Trzeba dobrze wjechać w sezon i wszystko tak poskładać do kupy, by to przygotowanie było optymalne. Chcę przede wszystkim czerpać z tego sportu przyjemność. Raz wychodzi to lepiej, innym razem gorzej. Ale przestałem się tym przejmować.

Ma pan jakieś plany na przyszły rok?

Skupić się na sobie i tak jak wspomniałeś bawić się żużlem.

Grand Prix Challenge 2019 odbędzie się w Gorican. Być może to byłaby dla pana okazja, by powalczyć o awans do cyklu Indywidualnych Mistrzostw Świata.

Nie podchodzę do tego w ten sposób. Na Chorwacji mamy bardzo ładny stadion. Wszyscy mocno się starają, by odbywały się u nas jak największe imprezy. Tym razem dostaliśmy Challenge. Czy mi się uda? Zobaczymy. Na pewno najtrudniej jest jeździć u siebie. Mówi się, że Challenge jest chyba mocniejszy od samego cyklu Grand Prix. Oby sezon był dobry i w zdrowiu, a wówczas wyniki powinny przyjść.

A ma pan marzenia o awansie do Grand Prix?

Marzenia zawsze są. Trzeba je mieć i dążyć do swojego celu, ale niech on zostanie w mojej głowie.

Jeżeli jesteśmy już przy Gorican, to słyszałem, że jest pomysł, by przed sezonem zawitała do pana cała drużyna Startu Gniezno.

W tym roku też chcieliśmy tak zrobić, ale nie dopisała pogoda. Jeżeli będzie lepiej, to na pewno o tym pomyślimy. Tak naprawdę jazdy na żużlu się nie zapomina. Nie trzeba zatem za wcześnie wsiadać na motocykl, by później za szybko nie odczuwać zmęczenia, a wejść w sezon ze świeżością.

Do kadry Car Gwarant Startu Gniezno dołączyło kilku zawodników. Jak układają się wasze relacje?

Klimat panujący w zespole jest taki, jak w tym roku. Będzie walka o skład, ale na zdrowych zasadach. Tak to powinno przebiegać.

ZOBACZ WIDEO Tai Woffinden: Na PGE Narodowym najlepsza atmosfera i pełne trybuny

Źródło artykułu: