Przypomnijmy, że podczas spotkania z kibicami Krzysztof Mrozek nazwał Grigorija Łagutę "perfidną ruską świnią", "parszywym panem" i "ruską panienką". Szef ROW-u nie wytrzymał, bo zawodnik, który miał jeździć w jego klubie, zmienił zdanie i wybrał ofertę Speed Car Motoru Lublin.
- Zapoznaliśmy się ze sprawą bardzo dokładnie. Nie mamy żadnych wątpliwości, że słowa prezesa ROW-u były naganne. Takich stwierdzeń nie powinno się używać. Od razu chcemy zaznaczyć, że również w przyszłości nie będziemy akceptować podobnych wydarzeń. Za każdym razem kary będą bardzo surowe - mówi nam Zbigniew Fiałkowski, wiceprzewodniczący GKSŻ.
Żużlowa centrala w sprawie Krzysztofa Mrozka miała dwa wyjścia. Mogła wszcząć postępowanie dyscyplinarne lub wydać orzeczenie w trybie uproszczonym. - Analizowaliśmy wszystkie materiały prasowe. Prezes Mrozek w kilku publikacjach sam przyznał się do winy, a poza tym przeprosił za swoje słowa w formie oświadczenia. W związku z tym przeprowadzenie postępowania nie miało sensu. Zastosowaliśmy tryb uproszczony i nałożyliśmy wysoką karę finansową. Kwoty nie zamierzamy jednak ujawniać - podkreśla Fiałkowski.
Zobacz także: Mrozek mógł już dawno zablokować Łagutę
W GKSŻ nie chcą mówić, ile zapłaci prezes ROW-u. Można się jedynie domyślać, jak wysoka jest kara. Już wcześniej informowaliśmy, że maksymalnie mogła ona wynieść 20 tysięcy złotych. Tyle Mrozek pewnie nie dostał, bo publicznie przeprosił. Dużej taryfy ulgowej raczej też nie było, bo wypowiedzi działacza zostały uznane przez GKSŻ za skandaliczne.
ZOBACZ WIDEO Ważna rola ojców w żużlowych teamach. Zmarzlik i Janowski zdradzają szczegóły