Kreowany na następcę Tony Rickardssona, Andreas Jonsson zdołał tylko raz sięgnąć po medal IMŚ. W 2011 roku dzięki fantastycznej drugiej połowie sezonu, Szwed wywalczył tytuł indywidualnego wicemistrza świata. Kolejny krążek IMŚ dla Trzech Koron po siedmiu latach zdobył Fredrik Lindgren. Menedżer Szwedów Morgan Andersson wierzy, że 34-letni żużlowiec nie osiągnął jeszcze swojego sportowego apogeum. - Jak najbardziej Fredrik może już w tym sezonie powalczyć o tytuł najlepszego żużlowca świata. Ma ku temu wszelkie predyspozycje - mówi Andersson.
Pytany o potencjalnego przyszłego mistrza świata dla Szwecji, menedżer Trzech Koron wcale nie wymienia jako pierwszego Lindgrena. - Nie zapominajmy o Antonio Lindbaecku, który wraca do cyklu Grand Prix i będzie także mocny. Może wszystkich zaskoczyć - uważa Andersson. W boksie Lindbaecka jest obecnie Marcel Gerhard i z silników przygotowanych przez Szwajcara będzie korzystał urodzony w Rio de Janeiro żużlowiec.
Czytaj także: Filip Hjelmland szuka rozwoju
O ile seniorów zaliczających się do światowej czołówki Szwedzi posiadają, o tyle trudno w młodzieży doszukiwać się następców utytułowanych rodaków. Na zgrupowaniu w Ostrowie Andersson miał pięciu zawodników do lat 21. - Będzie trzeba z tego grona wyselekcjonować jednego na Speedway of Nations, bowiem obligatoryjnie musi on wystartować każdego dnia w zawodach. Wybranie tego jednego nie będzie łatwym zadaniem - kończy menedżer reprezentacji Szwecji.
ZOBACZ WIDEO SEC na Stadionie Śląskim. Tak było w 2018 roku!