Na króla toru na Stadionie im. Edwarda Jancarza, Bartosza Zmarzlika sposób znalazła tylko dwójka zawodników. W piątym wyścigu był to Kacper Woryna, a w najważniejszym biegu dnia najlepszego zawodnika ostatnich trzech sezonów PGE Ekstraligi pokonał Przemysław Pawlicki. Jaki był jego przepis na sukces? - Szybko wystartować, pokonywać łuki i prostą - odpowiedział krótko z charakterystycznym dla siebie uśmiechem na twarzy.
W początkowej fazie zawodów z toru generalnie wiało nudą, poza nielicznymi wyjątkami. Z czasem sytuacja się poprawiła. Choć mijanek nadal nie oglądaliśmy zbyt wielu, to zwycięzca memoriału zwrócił uwagę na istotną kwestię. - Tor był bardzo dobrze przygotowany do walki, więc było bardzo dużo jazdy w kontakcie. Może tych mijanek nie było widać sporo, ale nie było też dużych przerw między zawodnikami - zauważył wychowanek Fogo Unii Leszno.
Najlepszym dowodem na to jest właśnie ta gonitwa, w której leszczynianin pokonał czołowego żużlowca truly.work Stali Gorzów. - Ostatni bieg również to pokazał. Bartek był za mną bardzo szybki, ale udało mi się utrzymać pozycję. Robiłem wszystko, żeby jak najszybciej pokonywać łuki i jak najszybciej jechać po prostej - mówił Pawlicki.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla Bus Krzysztofa Buczkowskiego
Memoriał Edwarda Jancarza dla Przemysława Pawlickiego! Bartosz Zmarzlik wielkim przegranym (relacja)
27-latek z dumą trzymał w rękach statuetkę z podobizną legendarnego Edwarda Jancarza i cieszył się, że ponownie mógł się pokazać z dobrej strony na gorzowskim torze. Barwy miejscowego klubu reprezentował przecież w sezonach 2010 oraz 2016-2017. - Jedziemy z Jancarzem do domu. Zawsze mówiłem, że lubię się tutaj ścigać. Można na tym torze bardzo dużo powalczyć i z tego mamy największą frajdę. Mamy nadzieję, że taki tor również będzie przygotowywany w sezonie i tej walki będzie dużo - przyznał.
Z drugiej jednak strony zawodnik zgodził się z tym, że to jeszcze nie było to, ale tłumaczy to tym, że niektórzy wciąż są jeszcze na etapie poszukiwania odpowiednich ustawień w sprzęcie. - Teraz może był twardszy. To początek sezonu i nie ma co się dziwić. Na razie róbmy tory takie, żeby zawodnicy dobrze się wjechali, zaraz będzie liga i zobaczymy. Wszystko będzie się wyjaśniało - powiedział jeździec MRGARDEN GKM-u Grudziądz.
Liga w obrazkach: dramat Artioma Łaguty. To musiało się tak skończyć
Nie da się ukryć, że jeszcze sporo pracy przed trenerem Stanisławem Chomskim i toromistrzem Jarosławem Gałą, którzy będą rozliczani z liczby mijanek podczas meczów ligowych. Podczas memoriału nie bez znaczenia było to, z którego miejsca startowali żużlowcy. Szczególnie w końcowej fazie korzystnie wypadali ci ruszający bliżej krawężnika. - Pola startowe zawsze odgrywają bardzo dużą rolę i tutaj też ważny był start. Trzeba było obserwować, co się dzieje na torze - zakończył Przemysław Pawlicki.