PGE Ekstraliga. Hit w pigułce. Nie chcemy oglądać takiej Sparty. Jeden Woffinden a za nim przepaść (komentarz)

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu od lewej: Maciej Janowski, Tai Woffinden
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu od lewej: Maciej Janowski, Tai Woffinden

Betard Sparta Wrocław niewiele miała do powiedzenia w meczu z Fogo Unią Leszno. Miał być hit, a wyszedł kit. Gdyby nie Tai Woffinden, najpewniej bylibyśmy świadkami pogromu. Mistrzowie Polski naprężyli muskuły i pokazali rywalom miejsce w szeregu.

[b]

KOMENTARZ. [/b]Czekaliśmy na wielkie i zacięte widowisko na torze w Lesznie, a dostaliśmy jednostronny pojedynek, w którym Betard Sparta Wrocław w zasadzie nie istniała. Tylko Tai Woffinden trzymał wysoki poziom. Jeżeli w klubie kiedyś zaczną zastanawiać się, czy przypadkiem pensja Anglika nie jest zbyt wysoka, wtedy najlepiej jeśli wrócą pamięcią do takich spotkań. Bez dwóch zdań mistrz świata uratował honor gości. Bo Fogo Unia Leszno zademonstrowała pokaz wielkiej siły. I to nawet bez kontuzjowanego Jarosława Hampela i z przeciętnie jadącym Januszem Kołodziejem.

Ktoś powie, że wynik źle nie wygląda, bo Sparta zdobyła 40 punktów. To prawda, ale trudno nie odnieść wrażenia, że mniej więcej od połowy meczu gospodarze jakby pozwalali sobie na nieco więcej. Już w pierwszych biegach posłali rywala na deski, a potem mogli zwyczajnie bawić się żużlem. A może nawet testować sprzęt, co delikatnie sugerował trener Piotr Baron. Tak czy siak, mistrzowie Polski znowu straszą. A we Wrocławiu mają nad czym myśleć, bo u progu sezonu jazda drużyny wygląda dość przeciętnie.

Łukasz Kuczera: Greg Hancock potrzebny od zaraz. Bez niego Sparta nie powalczy o złoto (komentarz). Czytaj więcej!

BOHATER. Wybieramy spośród zwycięzców, dlatego na to miano najbardziej zasłużył Emil Sajfutdinow. Skuteczny do bólu. Wyższość musiał uznać tylko piekielnie szybkiemu Woffindenowi. Poza tym Rosjanin był klasą dla samego siebie. Perfekcyjny moment startowy i szybka jazda na dystansie. Zdaje się, że Emil naprawdę udanie zaczyna sezon. Już w sparingach dobrze to wyglądało, a w niedzielę tylko potwierdził swoją wysoką formę.

ZOBACZ WIDEO W Toruniu jest duże ciśnienie na wynik. Od lat zespół nie zaskoczył in plus

KONTROWERSJA. Bieg drugi i ostra akcja Dominika Kubery na Maksymie Drabiku. Za ostra. Sędzia Artur Kuśmierz popełnił wielbłąd. Powinien przerwać bieg i wykluczyć juniora z Leszna za faul, którego się dopuścił. Szkoda nam Drabika, bo utrzymał się na motocyklu i nie pokusił się na żadne aktorskie upadki. Został jednak niesłusznie ukarany, bo stracił przez to szanse na punkty. Nie tak to powinno wyglądać. Nie można przecież doprowadzać zawodników do sytuacji, w których będą na siłę upadać, aby wymóc na sędziach prawidłowe decyzje. Panie sędzio, budzimy się z zimowego snu.

AKCJA MECZU. Przedzierający się niemal z ostatniej pozycji Woffinden w wyścigu jedenastym. Lider Sparty przegrał start, ale błyskawicznie ruszył w pogoń za rywalami. Nie potrzebował wiele czasu, aby rozprawić się z Dominikiem Kuberą i Piotrem Pawlickim. Był tak szybki, że na metę wpadł jeszcze przed swoim kolegą z pary Maciejem Janowskim. Oj, mocny jest w tym sezonie Woffinden.

CYTAT. "To abstrakcja, że musimy upaść na tor, by bieg został przerwany". Te słowa przed kamerami wypowiedział zirytowany Maksym Drabik. Młodzieżowiec nawiązał do wspomnianego już ataku Dominika Kubery z wyścigu drugiego. Mocne, ale prawdzie stwierdzenie.

LICZBA: 0. Poza Tai'em Woffindenem, nikt z zespołu wrocławskiego nie zdołał wygrać ani jednego biegu. Ta statystyka najlepiej odzwierciedla mizerię po stronie Sparty. Nawet Maciej Janowski nie zapisał na swoim koncie zwycięstwa, choć akurat raz zanotował wespół z Anglikiem podwójne zwycięstwo.

Czytaj także: Speed Car Motor - MRGARDEN GKM: Lublin zwariował ze szczęścia. Show Pawła Miesiąca, goście na kolanach (relacja)

Źródło artykułu: