- Występ w kratkę. Przez całe spotkanie szukaliśmy ustawień. Tak naprawdę to znalazłem je dopiero na ostatni wyścig. Wcześniej było różnie. Znaczenie miały też pola startowe. Drugie pole było chyba najgorsze. Od samego początku było to widać. W pierwszym wyścigu nie było źle. Walka na trasie była. Na ostatnim łuku wyjechałem za szeroko. Tam było mokro i zanotowałem uślizg. Punktów mogło być więcej. Trochę pogubiłem na trasie, ale też trochę zyskałem. Nie jesteśmy zadowoleni, bo przegraliśmy - powiedział Mateusz Szczepaniak.
Czytaj także: Rafael Wojciechowski: Kamień z serca jeszcze nie spadł. Mam nić porozumienia z Oliverem Berntzonem
Czy przygotowanie nawierzchni zaskoczyło reprezentanta PGG ROW-u Rybnik? - Tor był twardy i równy dla wszystkich. Nie było większych zaskoczeń. Czasem po polaniu szeroka była zbyt śliska i w niektórych miejscach było niebezpiecznie. Nie niosła ona tak, jak w zeszłym roku. Po kilku biegach już to wiedzieliśmy. Omijaliśmy groźne miejsca - dodał.
W Gnieźnie ROW był wspierany przez liczne grono kibiców. - W Rybniku jest popyt na żużel. Ci kibice będą jeździć z nami wszędzie. Na pewno w Daugavpils też będą. Żyją tym i są z nami cały czas, za co im dziękujemy. Możemy jedynie przeprosić za ten wynik. Powinien wyglądać trochę lepiej. Start zanotował dwie porażki z rzędu, ale na pewno był spasowany z torem i przygotował go tak, jak chciał. My mamy za sobą dopiero pierwszy mecz, a oni trzeci. To też może mieć przełożenie na wynik. Przed nami jeszcze wiele spotkań. Myślę, że nasza forma będzie wyższa - podsumował Mateusz Szczepaniak.
Czytaj także: GTM Start Gniezno ukarany finansowo. Wina leży po stronie kibiców
ZOBACZ WIDEO Norbert Kościuch: Lubię trudne tereny i wyzwania. Bardzo chciałem PGE Ekstraligi