Zanim jednak do tego doszło Kacper Gomólski wystąpił w sumie w czterech meczach (RKM ROW Rybnik, KM Ostrów, Unia Tarnów, PSŻ Poznań), gdzie bezskutecznie próbował wygrać bieg dla Startu. Wydaje się, że najbliżej tego celu był przed tygodniem w starciu ze Skorpionami, ale tam przerwano 1. wyścig podczas jego próby ataku na prowadzącego Grzegorza Stróżyka (upadek). W powtórce 16-latek był dopiero trzeci.
Z Marmą Hadykówką młodzieżowiec gospodarzy zdecydowanie wygrał start już w biegu otwierającym zawody, i przy aplauzie gnieźnieńskiej publiczności popędził do przodu. Mimo, że za jego plecami znajdował się czołowy junior I ligi Dawid Lampart, to młodszy brat Adriana Gomólskiego nie popełnił błędu i zapisał na swoim koncie indywidualne zwycięstwo. Ważne, bo pierwsze w karierze w spotkaniu ligowym.
Kacper Gomólski na prowadzeniu
W dalszej części meczu Kacper nie był już tak skuteczny, ale choćby w biegu numer osiem z przyjemnością oglądało się jego ataki na dużo bardziej doświadczonych: Alesa i Lukasa Dryml.
- Przede wszystkim ogromnie się cieszę, że jako zespół wygraliśmy ważne dla nas spotkanie z rywalem z Rzeszowa. Myślę, że wynik pozwala nam myśleć z optymizmem o rewanżu, do którego dojdzie w niedzielę. Do Rzeszowa pojedziemy co najmniej po punkt bonusowy. Jeśli natomiast chodzi o mój występ, to nareszcie wygrałem bieg. Sukces byłby tym większy gdybym któryś z kolejnych wyścigów zakończył na punktowanej pozycji. Niestety, nie udało się. Szczególnie żałuję biegu z braćmi Dryml, gdzie popełniłem błąd na starcie, i na dystansie ciężko było mi cokolwiek zdziałać. Przy okazji ogromnie dziękuję kibicom za wsparcie dla mnie i całego zespołu! - komentuje wychowanek Startu.
Przy okazji młodszy z Gomólskich podziękował bratu, który na mecz z Marmą Hadykówką użyczył mu jeden ze swoich motocykli.